Piątek, 19 kwietnia 2024

imieniny: Adolfa, Tymona, Pafnucego

RSS

Siły NATO w Kuźni Raciboskiej, czyli co dalej z ZSOiT

08.04.2011 20:01 | 2 komentarze | woj

Decyzja Rity Serafin burmistrz Kuźni Raciborskiej o wstrzymaniu naboru do klas ponadgimnazjalnych w Zespole Szkół Ogólnokształcących i Technicznych wywołała dwugodzinną dyskusję podczas sesji rady miejskiej 31 marca. Na sesję stawili się dyrektorzy ZSOiT.

Siły NATO w Kuźni Raciboskiej, czyli co dalej z ZSOiT
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Alina Mościcka zastępca dyrektora ZSOiT rozpoczęła dyskusję od wyrażenia swojego niezadowolenia ze złych opinii o kuźniańskiej szkole, które mają powstawać m.in. podczas obrad radnych. – Nigdy nie usłyszeliśmy dobrego słowa, że się u nas dobrze dzieje. Można się personalnie nie lubić, ale róbmy wszystko żeby nasze dzieci tu zostały – mówiła dyrektor. Dyrektor dodała, że jej szkoła pracuje doskonale. Po słowach Aliny Mościckiej głos chciał zabrać dyrektor ZSOiT Kazimierz Szczepanik, lecz ze względu na to, że nie był obecny podczas wystąpienia swojej zastępczyni, przewodniczący rady Manfred Wrona odmówił mu głosu.

Nadzieja i siedem milionów

Rita Serafin podkreśliła, że będzie mówić o faktach. – Radni wiedzą jak duże nakłady były łożone na oświatę. Te środki były różnie wykorzystywane. Przy subwencji oświatowej ponad 7 milionów dokładamy prawie drugie tyle – rozpoczęła. – W Kuźni robimy dużo dla szkoły, ale cały czas słyszymy o niej coś złego. Coś musi być na rzeczy, że pomimo dobrych wyników uczniów szkoła nie może się przebić. Jest odczuwalne jak społeczeństwo odbiera szkołę – powiedziała burmistrz.

Radny Adam Skórka dopytywał dlaczego wstrzymano nabór. Burmistrz odpowiedziała, że od dwóch lat naboru nie udało się zrealizować. Obecnie w szkole uczą się dwie klasy ponadgimnazjalne, które wkrótce skończą tu edukację. – Nie chcieliśmy stwarzać nadziei dzieciom i ich rodzicom, że stworzymy klasę. Nie jesteśmy w stanie prowadzić klas kilkunastoosobowych choćby ze względu na finanse – zaznaczyła Rita Serafin, dodając, że urząd badał zainteresowanie uczniów ofertą ponadgimnazjalną szkoły. Burmistrz powiedziała, że również mniejsze zainteresowanie ze strony Rafametu, który wcześniej uczniom oferował pracę czy stypendia, wpływa na osłabienie oferty szkoły. – Nie twórzmy więc nadziei, których nie możemy zrealizować – podsumowała.

Wiesława Czogała z referatu edukacji urzędu miejskiego potwierdziła, że z diagnozy urzędu wynika, że chętnych do podjęcia nauki w klasach ponadgimnazjalnych ZSOiT jest garstka. – Poza tym dzieci nie chcą chodzić do gimnazjum, gdzie uczą się starsi uczniowie – dodała.

Atmosfera i plotki

Radny Radosław Kasprzyk dziwił się powstałą atmosferą. – To radni są temu winni. Kiedy mówimy o wydatkach np. opieki społecznej, jej pracowników chwali się za ciężka pracę. Gdy mówimy o oświacie słyszymy wytyki, zamiast tego, że wydajemy na nasze dzieci, naszą przyszłość i emerytury. Przez złą atmosferę sami sobie robimy krzywdę. Gdy słyszę słowa pani burmistrz nasuwa mi się myśl „wśród serdecznych przyjaciół, psy zająca zjadły” – komentował radny.
Radna Mariola Wajda również dziwiła się podjętej decyzji burmistrz. Powiedziała, że komisja oświaty, której jest członkiem, cały czas obradowała nad tym jak poprawić sytuację w szkole.

Radna Grażyna Tokarska wyraziła opinię, że atmosfera w szkole zaczęła się psuć po połączeniu gimnazjum ze szkołą ponadgimnazjalną. – W innych szkołach brudy zostają wewnątrz. Słyszy się, że nauczyciele podstawówki nie polecają rodzicom gimnazjum. Uważam, że atmosfera zależy od pedagogów i dyrekcji. Osobiście zawsze miałam dobra opinię o szkole. Panie dyrektorze, krążą plotki, że to przez to, że pan jest dyrektorem młodzież nie wybiera pańskiej szkoły. To są plotki, ja mam inne zdanie – dodała radna.

To się nie sprawdziło
Radny Sylwester Larysz zauważył, ze argumenty są po każdej stronie. – Pamiętajmy jednak o ekonomii. Musimy mówić otwarcie – uderzył pięścią w stół. – Przeczytajcie w internecie ile szkół jest zamykanych. A za tym wszystkim stoją pieniądze, których my nie mamy – argumentował.

Rita Serafin przypomniała, że przejęcie od starostwa szkoły, następnie połączenie szkół w 2004 r. uratowało samą szkołę przy ul. Piaskowej oraz etaty. – Wszyscy wtedy walczyliśmy żeby szkoła u nas została – mówiła burmistrz.
Mariola Wajda zwróciła uwagę, że dziś należy się zastanowić co zrobić z dwoma budynkami szkół w obliczu niżu demograficznego. Powiedziała, że chcąc sprzedać któryś z budynków szkoły należy zrobić to z wielką rozwagą.
Do głosu dopuszczono dyrektora Szczepanika, który największy błąd widział właśnie w połączeniu szkół. – Takie rozwiązanie się nigdzie nie sprawdziło. Nikt z nas nie oczekuje jednak od państwa pomocy, wystarczy nie przeszkadzać – podkreślił.

Manfred Wrona przypomniał, że po połączeniu szkół, przez kilka lat, nie było problemów. - Każda strona w dyskusji ma trochę racji. Nie przypominam jednak sobie kiedy z naszej strony płynęły negatywne opinie o szkole – mówił przewodniczący. – Ciekawe, ze inne szkoły w gminie nie mają podobnych problemów. Co powinien zrobić menadżer jeśli w ciągu dwóch lat nie realizuje w swojej jednostce naboru? Ile lat mamy jeszcze na to patrzeć? – pytał dyrektora.
– Nie jestem zwolennikiem żadnego rozwiązania. Dzieci nie widzą siebie w gimnazjum w Kuźni tylko w Raciborzu. Kuźnia jak Muammar Kadafi ze swoimi myśliwcami nie ma szans z siłami NATO – tłumaczył Kazimierz Szczepanik.
(woj)