Sobota, 7 grudnia 2024

imieniny: Marcina, Ambrożego, Agatona

RSS

Pakulec: W ludziach drzemie potrzeba zmian

11.09.2014 07:50 | 2 komentarze | MAD

W CZTERY OCZY – O modzie na bycie „fit”, zmianach ciała i podejścia psychicznego do aktywności fizycznej, roli trenera osobistego, Ewie Chodakowskiej oraz 70-latkach, którzy zawstydzają młodzież z Krzysztofem Pakulcem rozmawiał Wojciech Kowalczyk.

Pakulec: W ludziach drzemie potrzeba zmian
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

– Panie Krzysztofie, czy myśli pan, że polskie społeczeństwo przez ostatnie lata dojrzało do uprawiania aktywności fizycznej?

– Uważam, że Polacy dostrzegają i doceniają znaczenie uprawiania takiej aktywności. Doskonale rozumiemy, jak ważny jest ruch dla prawidłowego funkcjonowania organizmu oraz utrzymania zdrowia fizycznego i psychicznego. Zarówno wrocławski rynek fitness, gdzie pracowałem w wielu klubach, jak i raciborski zmieniają się w ogromnym tempie. Kiedy w 2008 r. przyjeżdżałem do Raciborza prowadzić zajęcia, frekwencja na sali nie była powalająca, wychodząc pobiegać spotykało się kilka tych samych osób, a miejską infrastrukturą rekreacyjną raczej nie mogliśmy się chwalić. To coś wspaniałego jak na przestrzeni kilku lat zmieniło się podejście ludzi do aktywności fizycznej oraz to, jak zmieniła się infrastruktura naszego miasta. Dziś sale fitness są pełne, w mieście jest pełno rowerzystów, ludzi z kijkami i biegaczy, a basen momentami pęka w szwach. To nie cud, ale potrzeba zmian.

– Ludźmi kieruje bardziej moda czy faktyczna chęć do ćwiczeń?

– Zdecydowanie dostrzegamy pozytywne aspekty uprawiania różnych form aktywności ruchowej, więc chcemy ćwiczyć. Z drugiej strony faktycznie przyszła moda na ruch i bycie „fit”. Ten „bum” napędzają radio i telewizja, promując tę tematykę na antenie. Na „topie” jest dziś chodzić do klubu fitness, na siłownię czy posiadać osobistego trenera. A jeśli nie chcesz chodzić do klubu, możesz skorzystać z aplikacji mobilnych i mieć trenera w telefonie. Wiele osób dysponuje chyba dzisiaj Endomondo i liczy kroki, na przykład w drodze do sklepu, w którym to każdy produkt może dostać w wersji light. Mogę z przyjemnością powiedzieć, że klienci, z którymi pracuję, przychodząc do mnie nie kierowali się tylko modą. Większość ćwiczy, bo czuje taką potrzebę, mają oni też konkretne cele, a co za tym idzie – wymagania wobec trenera.

– Porównanie Raciborza do takich miast jak Wrocław czy nawet Katowice, jest bardzo ryzykowne, ale ciekawi mnie, jak Racibórz wypada w porównaniu z na przykład Rybnikiem czy Wodzisławiem Śląskim?

–Myślę, że o ile w zakresie infrastruktury (ilości i wielkości) nigdy nie dogonimy dużego miasta, to w kwestii jakości świadczonych usług, różnorodności aktywności i dostępności wypadamy świetnie, nie tylko w porównaniu z dużymi miastami w Polsce, ale i z zagranicą.  Naprawdę mogę z dumą powiedzieć, że to co robimy w Raciborzu, niczym nie odbiega od tego co dzieje się na świecie w branży fitness.

– Czy te kilka lat temu nie było przypadkiem tak, że ludziom chciało się ćwiczyć, ale brakowało tutaj infrastruktury i odpowiednich osób, które by im pomogły?

– Trochę tak, ponieważ – jak już wspomniałem – gdy zaczynałem pracę w Raciborzu, frekwencja na zajęciach nie była taka jak dzisiaj. Myślę, że powodem z jednej strony była uboższa infrastruktura, a z drugiej mniejsza kadra instruktorsko-trenerska.  Dziś jest kilka klubów, oferujących klientom ćwiczenia na profesjonalnym sprzęcie i opiekę wykwalifikowanych instruktorów i trenerów. Instruktorzy ciągle doskonalą swoje umiejętności, idą z duchem czasu i wychodzą naprzeciw coraz większym oczekiwaniom klientów, którzy przecież szukają wielu rzeczy w Internecie, chcą od nas, abyśmy wprowadzali nowe formy, które widzieli w telewizji. Dziś klienta nie oszukasz, trzeba mieć wiedzę i umiejętności.

– Wiele osób traktuje swoich trenerów jako kogoś, kto zmieni ich życie…

– … i takie osoby zapominają o tym, że to one muszą same je zmienić. Trener nie będzie z klientem 24 h/dobę. Posiada jedynie narzędzia do tego, aby na podstawie przeprowadzonych wcześniej wywiadów i testów, dostosować do indywidualnych potrzeb klienta trening oraz dietę. Powinien być także motywatorem. Staram się pokazywać swojemu klientowi, że nie jestem cudotwórcą, że wszystko w głównej mierze zależy od niego samego i od tego w jaki sposób będzie realizował zalecenia, które otrzyma.

– Dużą popularność zdobyła w ostatnich latach Ewa Chodakowska – trenerka wszystkich Polek…

– Polek… a co z Polakami? (śmiech). Pani Ewie należy oddać to, że w istocie przyczyniła się do wzrostu zainteresowania ćwiczeniami wśród Polaków. Jest wiele opinii na temat jej działalności, sposobu wykonywania przez nią ćwiczeń, ale ona mimo tego, że tyle osób ją krytykuje, zrobiła wiele dobrego, wykonała kawał ciężkiej, ale i potrzebnej pracy. Napędziła nam rynek, sprawiła, że mamy coraz więcej osób chcących ćwiczyć.

– Ile prawdy jest w opowieściach, że na usługi osobistego trenera mogą porwać się jedynie osoby zamożne?

– Swego czasu trening personalny był uznawany za formę przeznaczoną dla pracujących na wysokim poziomie sportowców lub ludzi z tzw. grubszym portfelem. To się zmieniło. Z jednej strony mamy coraz więcej trenerów personalnych, również w małych miastach, co powoduje, że cena usług obniżyła się. Z drugiej,  przeciętny Kowalski ma dziś większą świadomość swoich oczekiwań i coraz częściej jest skłonny wydać pieniądze na to, aby coś w swoim życiu zmienić.

– Na zajęcia do Akademii  przychodzi więcej kobiet czy mężczyzn?

– Na zajęciach grupowych, które nazywamy aerobikiem lub fitnessem, pojawia się zdecydowanie więcej kobiet. Ale coraz częściej do tego typu aktywności przekonują się panowie  wybierając np. zajęcia z treningu funkcjonalnego lub obwodowego.

– Raciborska młodzież ma także inną pasję – Street Workout, czyli ćwiczenia kalisteniczne, wykonywane dzięki wykorzystywaniu siły własnych mięśni. I pytam pana jako eksperta: co jest skuteczniejsze: trening na sprzęcie czy właśnie Street Workout?

– Stałem się fanem treningu funkcjonalnego, który bazuje na pracy wielomięśniowej i wielostawowej z wykorzystaniem ciężaru własnego ciała i wolnych przyborów. Jednak nie należy zapominać o typowych urządzeniach siłowych, które zastosujemy między innymi w przypadku, gdy wzorce ruchowe ćwiczącego są zaburzone. Uważam więc, iż trzeba umiejętnie i bezpiecznie korzystać z tego, co mamy oraz oczywiście brać pod uwagę to, jaki cel ma nasz trening. Nie zapominajmy również, że ćwicząc nawet Street Workout obowiązują nas takie same zasady bezpieczeństwa jak w pracy w klubie pod okiem trenera…

– To kolejne porównanie: trening personalny z osobistym trenerem czy zajęcia grupowe?

– Jestem zwolennikiem treningu indywidualnego, jak ja to nazywam „szytego na miarę”. Jego siłą jest właśnie to, że jest rozpisany typowo pod daną jednostkę, z myślą o jej umiejętnościach i oczekiwaniach. Przychodzi do mnie klient, oceniam jego wzorce ruchowe, sprawność, cele treningowe, które chce osiągnąć, biorę pod uwagę przeciwskazania, i dopiero na podstawie tego układam trening. Każdy z nas jest inny, dlatego tak ważne w osiąganiu jakichś efektów, jest dostosowanie odpowiednich metod pod dany organizm. Ale chcę podkreślić jedno: mimo wszystko nie ma idealnych rozwiązań.

– Dziś może trenować każdy, niezależnie od wieku…

– Na rynku coraz częściej oferty klubów są rozbudowane o programy dla dzieci, czy nawet osoby w podeszłym wieku. Ćwiczą u nas osoby od 4 – 5 roku życia do nawet 80. Przedział jest bardzo duży, ale to wynika z zapotrzebowania. Z ludźmi starszymi to ciekawa sprawa, bo o ile w Polsce nie spotykamy jeszcze czegoś takiego, to czytamy nieraz, że już za granicą CrossFit czy Street Workout, czyli dyscypliny które – tak się u nas przyjęło – uprawiają głównie osoby młode, trenują starsi panowie, czasem w wieku powyżej 70 lat. Mało tego, robią takie rzeczy, że niejeden młody mógłby spalić się ze wstydu, że sam tak nie potrafi.  

– Fid Kids, Move It, Fat Burning, czy Brzuchomania to tylko niektóre nazwy zajęć z oferty klubu, w którym jest pan instruktorem. Po co takie udziwnione nazwy? To zagranie marketingowe?

– Ostatnio napisałem artykuł dotyczący zajęć grupowych i ich nazewnictwa, często używamy wymyślnych nazw, aby przekonać kolejne osoby do uprawiania właśnie tej formy aktywności. Pamiętać należy jednak, że zajęcia dzielimy właśnie na tak wiele grup, ponieważ ćwiczenie w każdej z nich pozwala osiągać inne cele treningowe.

– Coraz popularniejsze stają się także siłownie pod chmurką… Na czym polega ich atrakcyjność?

– Plusami tego typu siłowni jest to, że ćwiczy się na powietrzu i co najważniejsze za darmo, a dzięki temu każdy ma do niej dostęp. Jedynym mankamentem są niezrozumiałe dla wielu osób instrukcje wykonywania ćwiczeń. Dlatego uważam, że powinno zaangażować się w ten projekt jakiegoś instruktora, który kilka godzin dziennie czy nawet tygodniowo spędzałby na tej siłowni i pokazywał ludziom, jak poprawnie obsługuje się sprzęt lub po prostu jak z niego skorzystać bezpiecznie i efektywnie. Przypomniałby też o rozgrzewce i o rozciąganiu.

– Rozumiem, że uważa pan, iż ludzie nie przygotowują się właściwie do treningu zasadniczego? Jest to spowodowany bardziej ich niewiedzą czy ignorancją?

– Bardziej brakiem wiedzy. Mówię o tej rozgrzewce, bo ludzie bardzo często idą biegać 10 –15 km, pokonują na rowerze trasy 40 km, jeżdżą na nartach, a nie zdają sobie sprawy z tego, że dzięki rozgrzewce poruszaliby się lepiej i przede wszystkim istniałoby mniejsze zagrożenie urazem. Wychodzę z założenia, że każda aktywność jest dobra, jeśli uprawia się ją „ z głową”.

– Jak ważna w treningu jest psychika?

– Dla mnie najważniejsza. Zawsze powtarzam, że kluczem do sukcesu jest głowa. W treningu efekty osiąga się w 70 % na podstawie zbilansowanej diety, 30% samego treningu, ale zawsze dodaję, że 100% to jest dyscyplina, systematyczność i chęć pracy – w tym wypadku mam na myśli psychikę.


Pakulec Krzysztof

Fitness to dla niego chleb powszedni. Jego praca jest zarazem jego pasją. Prowadzi zajęcia grupowe, treningi personalne, a dodatkowo wraz z teamem pakulec.com organizuje warsztaty dla instruktorów i trenerów. Od niedawna został wykładowcą na PWSZ w Raciborzu, a w październiku rozpoczyna studia doktoranckie. Od 4 lat organizuje Raciborski Festiwal Fitness, a od 2 lat jest współorganizatorem zawodów typu CrossFit. W wolnych chwilach wciela się w rolę konferansjera. Jak sam przyznaje, nie ma czasu na nudę, a w życiu wyznacza sobie cele i je realizuje, ale co ważniejsze pomaga innym robić to samo.