Bramkarz Unii obronił karnego i Bełk został zatrzymany w Turzy
Bezbramkowym remisem zakończyło się spotkanie, walczącej o utrzymanie Unii Turza z liderującym rozgrywkom IV ligi LKS-em Decor Bełk. Bardziej zadowoleni z wyniku byli piłkarze Unii. Wszak ostatni raz drużyna z Bełku zgubiła punkty na wyjeździe 31 sierpnia ubiegłego roku.
Była bramka?
Choć licznie zgromadzona na kameralnym obiekcie w Turzy publika nie doczekała się bramek, to emocji wcale nie brakowało. Już w pierwszej fazie gry spore poruszenie na trybunach i boisku wywołała akcja Pawła Kulczyka, po której gospodarze twierdzili, że padł gol, ale sędzia nakazał grę dalej. - Nawet zawodnicy rywala przyznali, że bramka była. Dość dobrze widziałem sytuację i też wydawało mi się, że ta bramka rzeczywiście padła, ale sędzia uznał inaczej. Nie mamy specjalistycznych urządzeń, które rozstrzygnęłyby kto miał rację, więc nie ma sensu nad tym zbyt wiele dywagować – skwitował zamieszanie Jan Adamczyk, trener Unii Turza.
Gorąca końcówka
Przez większość meczu jego drużyna znajdowała pod presją rywali, którzy lepiej operowali piłką i z większą swobodą przedostawali się w okolice pola karnego Unii, często wykorzystując przy tym boczne sektory boiska. Defensywa Unii wraz z jej bramkarzem grała jednak z dużym wyczuciem i dość długo przyjezdni nie potrafili sobie stworzyć klarownych sytuacji. Dopiero w ostatnim kwadransie meczu pod bramką Marcina Musioła zrobiło się naprawdę gorąco. Najpierw po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Sławomir Szary, zmusił do najwyższego trudu Musioła, który końcami palców sparował piłkę na poprzeczkę. Kilka chwil później kibice gości już unosili ręce w geście radości, po tym jak z najbliższej odległości uderzał zawodnik Bełku. Wydawało się, że piłka musi wpaść do bramki, tymczasem w niewielkiej odległości minęła słupek bramki Turzy. Wreszcie w 85. minucie w zamieszaniu pod bramką Unii sędzia zawodów dopatrzył się zagrania ręką zawodnika gospodarzy i wskazał na 11 metr. Na nic zdały się protesty miejscowych. Piłkę na jedenastce ustawił doświadczony Sławomir Szary. Musioł starał się zdeprymować strzelca, wykonując na linii bramkowej „Dudek Dance”. „Szarik” uderzył przy słupku, ale bramkarz Unii wyczuł jego intencje i zdołał sięgnąć piłki. Inna sprawa, że bramkarski taniec w istocie musiał rozchwiać strzelca, bo ten uderzył zbyt lekko, ułatwiając Musiołowi zadanie. - Trener Czop na treningach mówił, żeby starać się jak najbardziej zdekoncentrować przeciwnika. W tej konkretnej sytuacji pomógł mi też Grzesiek Jakosz, który podpowiedział jak strzela Sławek Szary – przyznał po meczu Marcin Musioł, który dodał, że wcale nie czuje się bohaterem. - Cała drużyna swoim zaangażowaniem wywalczyła ten remis – podkreślił Musioł.
Trenerski dwugłos
Trener Adamczyk po meczu chwalił swojego bramkarza. Nie tylko za obroniony rzut karny. - On cały mecz dziś super bronił. I remis oczywiście jest w dużej mierze jego zasługą. Ale bez zespołu tego sukcesu by nie było. Cieszymy się z tego punktu, zdobytego przecież w meczu z liderem. Tym bardziej, że Bełk spokojnie wygrywa z większością drużyn. A my postawiliśmy rywalowi dziś trudne warunki – powiedział po meczu trener gospodarzy. Z kolei opiekun gości przyznał, że spodziewał się w Turzy trudnej przeprawy. - Wiedzieliśmy, że Unia wysoko zawiesi nam poprzeczkę. Powiedziałem w przerwie zawodnikom, że o sukcesie może przesądzić jedna bramka. Dostaliśmy można powiedzieć prezent, rzut karny. Nie wykorzystaliśmy go i skończyło się podziałem punktów. Ale trzeba ten remis uszanować. Kolejny mecz zagraliśmy na zero z tyłu, a myślę, że w kolejnych meczach nasza skuteczność będzie lepsza – ocenił Jacek Polak, trener drużyny gości.
Unia Turza – Decor Bełk 0:0
Unia: Musioł, Krzyżok, Krupiński, Jakosz, Ucher, Polak(46. Skrzyszowski), Markiewicz, Szymiczek, Sikorski, Kulczyk, Hanzel (90. Sell).
Decor: Łobaczewski, Szary, Wybierek, Kaczmarczyk, Stanek, Jasiczek, Pieczka (65. Borowiec), Glenc (65. Drapacz), Rasek, Olczak (70. Stryczek), Bysiec.