Niedziela, 22 grudnia 2024

imieniny: Honoraty, Zenona, Franciszki

RSS

Konflikt Odra - Miasto. Chce poddać się kontroli, ale unika spotkań?

14.06.2015 11:12 | 153 komentarze | tora

Ciąg dalszy sporu klubu piłkarskiego APN Odra Wodzisław z miastem - prezydent przedstawia chronologię zdarzeń, które doprowadziły do wydania decyzji nakazującej zwrot miejskiej dotacji.

Konflikt Odra - Miasto. Chce poddać się kontroli, ale unika spotkań?
Radca prawny Aleksander Guła przekonuje, że to w interesie spółki leży, by korespondencja do niej docierała
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Od miesięcy jesteśmy świadkami przepychanek klubu APN Odra Wodzisław z miastem i MOSiR Centrum. Ostatnio głośno o braku zgody miasta na udostępnienie klubowi stadionu przy ul. Bogumińskiej. Jednym z głównych powodów braku zgody jest nierozliczona dotacja w wysokości 60 tys. zł udzielona w zeszłym roku klubowi przez miasto, którą następnie prezydent nakazał APN Odrze zwrócić. Powodem decyzji o zwrocie był brak możliwości skontrolowania klubu pod kątem wykorzystania dotacji. Grzegorz Gostyński, prezes zarządu APN Odra Wodzisław na klubowej stronie różnymi wpisami podkreślał gotowość poddania się kontroli i apelował do prezydenta o wyznaczenie terminu zgodnie z kodeksem postępowania administracyjnego. Ostatni wpis datowany jest na 29 maja i stanowi część polemiki prezesa z prezydentem w sprawie stadionu. Według prezydenta Mieczysława Kiecy informacje podawane przez prezesa klubu wprowadzają w błąd kibiców i wszystkich zainteresowanych sprawami Odry Wodzisław. Na zwołanej 2 czerwca konferencji prasowej prezydent z urzędnikami, dyrektorem MOSiR i radcą prawnym dowodzili, że to prezes APN unikał jak mógł kontroli, np. odwołując kolejne spotkania, których terminy sam proponował. Ale po kolei.

Umawia i odwołuje

Do 30 lipca 2014 r. zgodnie z umową klub miał obowiązek złożyć sprawozdanie z wykorzystania miejskiej dotacji. Nie wpłynęło w terminie. 5 sierpnia poszło pismo z miasta z prośbą o złożenie sprawozdania. Kolejne pismo z tą samą prośbą zostało wysłane 2 września. Ponownie bez reakcji. 18 września do klubu skierowano pismo o kontroli planowanej na 25 września. Urzędnicy wyjaśniają, że mają prawo skontrolować wydatkowanie miejskich pieniędzy. 23 września APN składa wreszcie sprawozdanie, które jednak wg magistratu zawierało liczne błędy. Tego samego dnia prezes Gostyński zadzwonił do Biura Kultury, Sportu i Zdrowia (BKZ) UM Wodzisławia Śl. z prośbą o zmianę terminu. Nowy termin ustalono na 30 września. Była to propozycja prezesa klubu. W dniu planowanej kontroli o godz. 9.10 prezes zadzwonił do BKZ z prośbą o zmianę terminu. Jako powód podał spotkanie służbowe. Zaproponował, by nazajutrz ustalić ostateczny termin. Wskazał na 7 października i taki termin uzgodniono. 7 października o godz. 8.00 prezes Gostyński telefonicznie poinformował kierownika BKZ, że nie może się w tym dniu poddać kontroli, bo źle się czuje. - Kierownik BKZ poinformował prezesa, że nie musi być na kontroli osobiście i może wyznaczyć zastępstwo. Prezes nie wyraził chęci ustalenia kolejnego terminu kontroli. Został poinformowany przez kierownika BKZ o skutkach nie poddania się kontroli, (takie zapisy zawiera również umowa) - informuje Anna Szweda-Piguła, rzecznik prasowy UM Wodzisław Śl. Tego samego dnia BKZ wysłało do klubu pismo informujące o błędnym rozliczeniu. 13 października kierownik BKZ próbował telefonicznie skontaktować się z prezesem. Ten nie odebrał, za to wysłał esemesa, że odezwie się później. Ale się nie odezwał. 4 listopada biuro wysłało do APN pismo z informacją o kontroli wyznaczonej na 13 listopada. Tego dnia urzędnicy udali się do siedziby klubu przy ul. Cisowej 6, ale nikogo nie zastali. Skutkiem tego 4 marca prezydent wydał decyzję nakazującą zwrot 60 tys. zł dotacji i odsetek, których wysokość na dzień 3 czerwca wynosi 7 371 zł. Ponieważ klub pieniędzy nie oddawał, 26 maja miasto złożyło do urzędu skarbowego tytuł wykonawczy. Czyli mówiąc prosto domaga się egzekucji komorniczej. Na to spółka APN wniosła skuteczny sprzeciw. Teraz sprawa zwrotu dotacji toczyć się będzie w sądzie gospodarczym w Rybniku.

Zbłąkane listy czy brak człowieka?

W artykułach, które publikowaliśmy na naszych łamach, a także na stronie internetowej Odry Wodzisław znajdują się wypowiedzi prezesa Gostyńskiego, z których wynika, że część korespondencji kierowanej do klubu nie trafiała do adresata, ponieważ była nieskutecznie doręczana, bądź przesyłki odbierały osoby do tego nieupoważnione. Było tak choćby z próbami doręczenia pism z Sądu Rejonowego w Gliwicach w sprawie nieprawidłowości w KRS. Nieskuteczność miała polegać na tym, że na ul. Cisowej 6, gdzie mieści się siedziba klubu, funkcjonuje więcej podmiotów. Na konferencji prasowej radca prawny urzędu Aleksander Guła podkreślił, że również cała korespondencja wychodząca z urzędu miasta do APN Odra Wodzisław była kierowana do siedziby klubu przy ul. Cisowej 6. Taki adres widnieje bowiem w KRS. Co istotne poczta była odbierana z pisemnym potwierdzeniem odbioru. Nie ma wskazanego żadnego innego adresu kontaktowego. Radca tłumaczy, że rolą urzędu nie jest dbanie o to, by spółka miała odpowiednią osobę do odbioru korespondencji. O to powinna zadbać sama spółka. Prezes Gostyński nie może więc teraz twierdzić - jak było to w przypadku kontaktów z Sądem Rejonowym - że poczta z informacją o kontrolach nie trafiała do rąk przedstawicieli klubu.

(tora)