- Spełniło się moje biegowe marzenie - mówi Paweł Kaszyca, dyrektor Zespołu Szkół Sportowych nr 3 w Rybniku, który na zaproszenie koleżanki trafił na Kajmany na Morzu Karaibskim, gdzie wziął udział w maratonie i zajął pierwsze miejsce!
Maraton odbywał się w mieście George Town, stolicy Kajmanów, maleńkiego państwa leżącego na Morzu Karaibskim. - Start wyznaczono na godzinę piątą rano tutejszego czasu, kiedy na dworze było jeszcze ciemno. Maraton składał się z dwóch pętli. Przez cały czas było bardzo ciepło. Startowałem przy 25 stopniach, a gdy kończyłem, stopni było 29 stopni. Do tego było strasznie wilgotno i już po rozgrzewce wiedziałem, że będzie niezwykle ciężko. Po pierwsze zabójcza temperatura, bo tydzień wcześniej w Polsce trenowałem przy minusowej temperaturze i śniegu, a do tego problemy z zegarem biologicznym, związane z sześciogodzinną różnicą czasu - relacjonuje swoją egzotyczną przygodę Paweł Kaszyca. Mimo takich trudności, nasz biegacz zdołał zwyciężyć i to w znakomitym stylu, pozostawiając rywali daleko w tyle. - Bieg bardzo szybko rozpoczął jeden z czarnoskórych zawodników. Uznałem, że to nie moja liga i biegłem spokojnie swoim tempem. Przed połową dystansu wyprzedziłem go i samotnie podążałem do mety, zwiększając przewagę, która na finiszu wynosiła 7 minut. Atmosfera na trasie była cudowna: kolorowy doping, dużo punktów żywieniowych, a po drodze mnóstwo bardzo miłych ludzi. Stwierdzenie "good job" słyszałem chyba ze sto razy. Maraton ukończyłem w czasie, który nie powala na kolana (2:51:20), ale pogoda dała znać o sobie - przyznaje Paweł Kaszyca, który po biegu udzielił wywiadu do lokalnej telewizji, a dzień później znalazł się na okładkach tamtejszych gazet. - Czasami warto marzyć - podsumowuje z uśmiechem na twarzy zwycięzca Cayman Maratonu, który przeżył niezapomnianą przygodę na drugim końcu świata.