- W Borucinie jest centrum tenisa stołowego w powiecie raciborskim, a w Raciborzu nic takiego nie ma – mówi prezes KS Naprzód Borucin Marek Ciemienga.
Naprzód Borucin to nie tylko piłka nożna, a przede wszystkim tenis stołowy. Pierwsza drużyna z Borucina gra w II lidze już od kilkunastu lat (trzeci szczebel rozgrywkowy w Polsce). W tym sezonie ze średniaka Naprzód stał się czołową drużyną. Tak dobrych wyników klub jeszcze nie notował. Obecnie jest wiceliderem rozgrywek i traci punkt do lidera z Kujakowic. Co więcej, mimo że to klub z małej miejscowości, w Borucinie są jeszcze dwie drużyny. Rezerwy są liderem trzeciej ligi, a trzecia drużyna Naprzodu gra w lidze okręgowej. Wydawało się, że po tym jak odszedł z pierwszej drużyny jeden z talentów 15-letni Artur Grela, to zespół w II lidze będzie dołował. Jednak do klubu przyszli nowi perspektywiczni gracze, którzy załatali dziurę po Arturze. – W Borucinie jest wielkie zainteresowanie tenisem, bo w całym powiecie nie ma żadnych innych klubów poza miejscowościami z sąsiedztwa czyli Bojanowem i Kuźnią Raciborską (grają w lidze okręgowej – przyp. red.). Zawodnicy przyjeżdżają grać do nas, bo widzą, że w Borucinie dobrze się dzieje, klub jest rozwinięty, a pierwsza drużyna jest w czołówce II ligi. Przy granicy w Czechach klubów też jest mało, więc nasi południowi sąsiedzi bardzo chętnie przyjeżdżają do nas, bo wiedzą, że w Borucinie jest centrum tenisa stołowego w powiecie raciborskim, a w Raciborzu nic takiego nie ma – mówi prezes KS Naprzód Borucin Marek Ciemienga.
Naprzód Borucin II jest obecnie liderem na spółkę z Jedynką Pszów. – O awans rezerw do drugiej ligi będzie bardzo trudno, bo aby awansować to trzeba wygrać ligę i rozegrać baraże. Gdyby jednak udało się awansować, bardzo sensowne byłoby przeniesienie jednej drużyny do Raciborza i tym samym rozpropagować tenis stołowy w regionie. Bardzo chętnie zrobilibyśmy taki ruch w porozumieniu z władzami miasta. Jest to na razie tylko pomysł niepoparty żadnymi rozmowami. Na pewno dzięki przenosinom tenis stołowy zyskałby na popularności, mogłoby zacząć grać więcej miejscowych zawodników – tłumaczy Ciemienga i dodaje: Przykładem jest nasz turniej świąteczny, w którym wzięło udział tylko trzech tenisistów z Raciborza – z czego dwóch w wieku przekraczającym 50 lat. Druga liga to już jest poziom, który może przyciągnąć kibica na trybuny, więc uważam, że to ma sens. Turniej świąteczny pokazał, że pozycja Borucina w tenisie to nie przypadek – uważa prezes Naprzodu. Do małej sali sportowej przybyło prawie 30 tenisistów, aby rozegrać ze sobą ostatnie mecze w roku. – Taki turniej jest organizowany, aby podziękować za cały rok starań. Naprzód Borucin to solidna firma, a ja mam zaszczyt być prezesem tego klubu – podsumował M. Ciemienga.
kozz