Łaguta cieszy się, że punktuje cała drużyna, Balińskie skarży się na brak prędkości, Chmiel dziękuje za życzenia urodzinowe, a Kołodziej twierdzi, że jak się źle zaczyna to się źle kończy.
Rybnicka drużyna po wyrównanym meczu pokonała Unię Tarnów 48:42. Oto co powiedzieli o tych zawodach jego uczestnicy.
Damian Baliński, KS ROW
Unia Tarnów miała kilku bardzo dobrze dysponowanych zawodników, których wykorzystała do zmian taktycznych i nadrobiła wynik. Na pewno nie jesteśmy do końca zadowoleni z tej niewielkiej przewagi, wypracowanej w dzisiejszym meczu. Oczywiście, że najbardziej liczy się zwycięstwo, a każde w tej lidze jest cenne. Do Tarnowa pojedziemy po jak najlepszy wynik, będziemy walczyć o zwycięstwo, a jak będzie to się okaże. Unia jest piekielnie mocna na swoim torze, który jest dość specyficzny. Trudno tam – szybko się połapać jakie ustawienia są najlepsze. Ze swojego występu indywidualnie nie mogę być do końca zadowolony. Szkoda ostatniego biegu. Coś tam zmieniliśmy, myślałem że będzie lepiej, a przyjechałem ostatni. Cały czas brakuje mi prędkości i muszę nad tym pracować. Wtedy będę mógł walczyć o coś więcej. Teraz mamy kilka dni spokoju, musimy wszystko ogarnąć i walczyć w kolejnym spotkaniu. Zielona Góra jest dobrym zespołem i czeka nas ciężkie spotkanie. Zrobimy wszystko, aby rozstrzygnąć go na własną korzyść i żeby duże punkty zostały w Rybniku. Zobaczymy jak sto się potoczy.
Robert Chmiel, KS ROW
Na początku chciałem podziękować wszystkim za życzenia urodzinowe (Robert w dniu zawodów obchodził 18. urodziny – przyp. red.). Co do meczu, to jeździło mi się dobrze. Tor był dobrze przygotowany, był przyczepny – więc musiałem trochę wzmocnić motocykl. Nie wyszedł mi tylko trzeci bieg, ale najważniejsze, że wygraliśmy mecz. To się najbardziej liczy. W drugiej części zawodów, goście dopasowali się do toru i już nie było tak kolorowo. Nie wiem, czy tor się zmienił, bo ostatni raz jechałem w 8. gonitwie. Wydaje mi się, że jednak nie. Całe szczęście, że udało nam się utrzymać przewagę. Do Tarnowa pojedziemy po punkt bonusowy.
Grigorij Łaguta, KS ROW
Ciężko było coś więcej zrobić w ostatnim biegu. Jak się jedzie z przodu, to ciężko kontrolować wszystko. Trzeba by mieć oczy dookoła głowy. Uważam, że mecz był fajny. Na początku wszyscy jechali bardzo dobrze. To jest klucz. Jak jedzie cała drużyna, to wtedy wygrywa się mecze. Wiadomo, że byłoby lepiej mieć 12 pkt przewagi, a nie 6. Jednak my jeździmy na żużlu już dość długo, znamy wszystkie tory. Mam nadzieję, że nikt nie będzie kombinować ze sprzętem i od początku meczu w Tarnowie będziemy punktować. Tam można się ścigać, podobnie jak dzisiaj u nas. Inaczej np. było w meczu z Wrocławiem. Jak wygrałeś start, wygrałeś bieg. W Tarnowie nie ma kopy, tylko normalny żużlowy tor, na którym można się ścigać zarówno przy krawężniku jak i po szerokiej. To jest prawdziwy żużel. A jaki będzie tam wynik? To jest sport, żużel – takich rzeczy nie da się przewidzieć.
Janusz Kołodziej, Unia Tarnów
Zazwyczaj jest tak, że jak się mecz źle zacznie, to się go źle kończy. Chciałem od samego początku złapać dobre przełożenia. Pomimo że jechałem próbę toru, to w pierwszym biegu nie wszystko było tak jak chciałem. Później było zdecydowanie lepie, jechało mi się łatwo. Wiadomo, że jak się wygrywa start, to później na trasie można się bawić jazdą, a nie próbować złapać oddech bo żużel pcha się do buzi. Cieszę się, że jesteśmy w kontakcie z Rybnikiem, bo 6 pkt starty to nie tragedia, jest cały czas szansa, aby powalczyć o punkt bonusowy. Trochę szczęścia mieliśmy w ostatnim biegu, rybniczanie się zablokowali, a groziło nam, że przegramy podwójnie ten bieg i cały mecz różnicą 10 pkt. Skończyło się inaczej i nie jest źle.