Niedziela, 22 grudnia 2024

imieniny: Honoraty, Zenona, Franciszki

RSS

Trener Wesołowski na ratunek Strzelcowi Gorzyczki

18.11.2016 19:00 | 0 komentarzy | kozz

26-latek z Zabrza, Szymon Wesołowski niespełna rok temu pojawił się w Gorzyczkach. Jego celem było ratowanie klubu z blisko piętnastoletnią tradycją, który popadł w zapaść sportową i finansową. Z młodym i ambitnym szkoleniowcem, który chciałby zrobić ze Strzelcem Gorzyczki pierwszą ligę rozmawiał Maciej Kozina.

Trener Wesołowski na ratunek Strzelcowi Gorzyczki
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

MK: Na początek standardowe pytanie. Jak zaczęła się Twoja przygoda ze sportem?

SW: Przygodę z piłką nożną zacząłem w 2000 roku jako trampkarz w Walce Zabrze-Makoszowy, w której obecnie sprawuję funkcję prezesa. Szybko się jednak okazało, że ten sport nie jest dla mnie i zacząłem grać w koszykówkę. W nią grałem przez siedem lat między innymi w Pogoni Ruda Śląska i MKS-ie Zabrze pod skrzydłami Janusza Moralewicza, którego często wspominam. Kontuzje spowodowały, że nie kontynuowałem już sportowego trybu życia. Przeprosiłem się z piłką nożną trzy lata temu. Wówczas jako prawa ręka trenera Roberta Gąsiora i kierownik drużyny działałem w piłce nożnej jedenastoosobowej w okręgowym Strażaku Mikołów. W związku z tym, że jestem osobą bardzo wygodną, to nie podobały mi się zmienne warunki atmosferyczne panujące podczas sezonu piłkarskiego i przerzuciłem się na futsal.

- Jak znalazłeś się w futsalu?

- Na jednym z turniejów poznałem Krzysztofa Nosa, ówczesnego drugiego trenera ekstraklasowego AZS UŚ Katowice i to jemu zawdzięczam wprowadzenie mnie w struktury piłki halowej. W Zabrzu nigdy nie było futsalu, więc stwierdziłem, że można go w tym mieście zacząć tworzyć i promować. Założyłem drużynę TS 10ka.pl Zabrze, która po dziś jest klubem pionierskim w tej dyscyplinie. Drużyna nie gra w profesjonalnej lidze, aczkolwiek posiada sztab trenerski, ma znaczącą już w środowisku nazwę, partnerów i sponsorów, herb, stroje, więc jest profesjonalnie zarządzana. Budujemy budżet, żeby kiedyś zacząć z drużyną „10ki” grę w II lidze, aczkolwiek na chwilę obecną zastanawiam się czy warto wyrzucić kilkanaście tysięcy złotych po to, żeby bez celu awansu grać na tym szczeblu rozgrywek. Uważam, że bez sensu grać w drugiej lidze, gdy nie ma się funduszy na pierwszą. W naszej sytuacji lepiej póki co grać w turniejach, nawet zagranicznych i nie wydawać niepotrzebnie aż tylu pieniędzy. Jak już zbudujemy budżet na opcję awansu, to rozpoczniemy rywalizację w II lidze.

- Masz już spore doświadczenie mimo, że profesjonalnie w futsalu działasz drugi rok. Co Cię wciągnęło w piłkę halową?

- Szybkość i dynamika rozgrywania akcji. To nie jest piłka nożna trawiasta, gdzie idzie się na 90 minut meczu i często nic się na nim nie dzieje. Tracisz dwie godziny cennego czasu na to, żeby zobaczyć jak panowie klepią piłkę w środku pola. Wciągnęło mnie też dlatego, że nie jest to jeszcze takie popularne i można w tym osiągnąć coś więcej w krótszym czasie. Jako trener jesteś w stanie szybciej osiągnąć pułap ekstraklasy niż w piłce trawiastej. Aby zrobić w piłce nożnej jedenastoosobowej papiery UEFA Pro, potrzeba kilkunastu lat przechodząc przez kursy UEFA C, B i A. W futsalu od roku w ekstraklasie obowiązuje regulacja posiadania kursu UEFA Futsal B. Nie jestem zbyt cierpliwą osobą i nie umiałbym kilkanaście lat robić kursy i zbierać staż, żeby mieć szansę wylądować w ekstraklasie piłkarskiej. Jeszcze nie mając tej pewności, że po tylu latach ją dostaniesz.

- Masz na głowie mnóstwo obowiązków. „10ka” Zabrze to nie jedyny klub w którym działasz, jesteś także prezesem w Walce Zabrze i to nie koniec.

- Zgadza się jest jeszcze m.in. drugoligowy futsalowy Strzelec Gorzyczki, młodzieżowe drużyny Piasta Gliwice i beach soccerowy Milenium Gliwice.

- Jak to się stało, że znalazłeś się w Gorzyczkach?

- Widziałem wyniki jakie "osiągała" drużyna Strzelca w zeszłym sezonie. 1:26, 0:18 itd. Porażka goniła porażkę, więc zadzwoniłem do klubu z Gorzyczek z chęcią współpracy. Wiedziałem, że kończę przygodę z pierwszoligowym Remedium Pyskowice i szukałem czegoś na drugą rundę sezonu 2015/16. Znalazłem kontakt telefoniczny w internecie do pana Marka Oleksego i zaproponowałem pomoc. Spytałem, czy nie potrzebują trenera, który poprawi kondycję sportową drużyny Strzelca.

- Jaka była odpowiedź?

- Negatywna. Nie mieli funduszy, ale po dwóch tygodniach pan Marek oddzwonił i zaproponował spotkanie. Pojechałem w nieznane do Gorzyczek i okazało się, że moja wizja działaczom LKS-u się spodobała. Drużynę przejąłem w trybie natychmiastowym i wyniki zaczęły się poprawiać. Jeśli przegrywaliśmy, to nie tak wysoko i wstydu nie przynosiliśmy temu zasłużonemu dla futsalu klubowi.

- O Strzelcu Gorzyczki głośno było jednak sezon wcześniej gdzie drużyna prowadzona przez trenera Jachimowicza pokonywała drużyny z ekstraklasy w Pucharze Polski. Później przyszedł fatalny sezon z horrendalnymi wynikami. Jaką wizję na klub ma trener Wesołowski?

- Początkowo był plan, żeby sezon dokończyć z kadrą, którą zastałem. Wzmocniłem nieco zespół dzięki kontaktom jakie nabyłem w futsalu. O wizję na klub można zapytać prezesa Wujca, a o styl prowadzenia przeze mnie drużyny moich podopiecznych.

- Sezon się skończył i przyszłość Strzelca była niepewna. Mówiło się, że nie klub nie wystartuje w nowym sezonie.

- Tak było. Byliśmy przekonani, że nie wystartujemy, mimo, że klub obchodzi piętnastolecie istnienia. Na parę tygodni przed ligą okazało się, że prezes Wujec pozyskał fundusze i jubileuszowy sezon trzeba rozegrać, a potem zamknąć klub.

- Czyli to ostatni sezon i o Strzelcu Gorzyczki słuch zaginie?

- Jest światełko w tunelu, że klub nie zniknie. Jeżeli okaże się, że z nową kadrą jaką zbudowałem zrobimy awans, to klub będzie dalej funkcjonował. To byłoby coś historycznego dla klubu grać w pierwszej lidze.

- Czego Strzelec potrzebuje poza kadrą i finansami, żeby grać w pierwszej lidze?

- Lepszą halę sportową. Ta w Gorzyczkach nie spełnia wymogów licencyjnych dla pierwszoligowców. Hala jest za mała. W Gorzyczkach nawet dużo lepsze drużyny przegrywały, bo nie były przyzwyczajone do tak małej hali. Jednak nie uważam to za problem, bo hal dookoła jest mnóstwo i mecze można rozgrywać gdzieś indziej. Kluczowe są przede wszystkim finanse i o to się rozbija problem.

- Dlaczego Twoim zdaniem Strzelec zszedł na dno?

- Poprzez drużynę, która rok wcześniej odnosiła sukcesy.

- Ale jak to możliwe?

- W mojej ocenie drużyna otrzymywała zbyt duże pieniądze i zbyt wiele oczekiwała od klubu. Prezes Wujec nie znał realiów drugiej ligi futsalu i płacił zawodnikom za mecze. Pieniądze, które pobierali zawodnicy i trener były bardzo duże jak na drugą ligę, a nawet i pierwszą.

- To jakie wynagrodzenia są w futsalu drugoligowym?

- Żadne. Nie ma pensji dla zawodników, którzy grają w II lidze. Przynajmniej ja się z tym jeszcze nie spotkałem.

- Nawet w Odrze Opole?

- Nie wiem. Zakładam, że tam mogą być pieniądze dla zawodników, bo nie sądzę, aby tacy gracze jak Felix Felipe czy Tomek Rabanda grali za frytki. Z drugiej strony tam są aspiracje pierwszoligowe, więc jest inaczej niż w każdym innym drugoligowym klubie. W pierwszej lidze w Remedium też nie było pieniędzy, a w innych drużynach ewentualnie premie za wygrany mecz. W drugiej lidze gra się dla frajdy, własnego rozwoju i popularyzacji futsalu.

- Jednak w obecnej drużynie nie ma nikogo z Gorzyczek, Wodzisławia i okolic, więc jak to jest rozwiązane finansowo. Trzeba dojeżdżać na mecze.

- W drużynie mam zawodników z Zabrza, Gliwic, Chorzowa, Bytomia i Rudy Śląskiej. Na mecze dojeżdżamy własnymi samochodami i koszt poniesiony przez nas jest zwracany. Jednak nie jest to wypłata na wyrost, ale skrupulatnie wyliczana. Staramy się też jeździć jak najbardziej ekonomicznymi samochodami. Wrzuć teraz na szalę koszt jazdy samochodem na gaz, a na drugą szalę busem 21-osobowym. Widać potężną różnicę finansową.

- Pościągałeś swoich zawodników i grają w Gorzyczkach "za frytki"?

- Dokładnie. Mamy w drużynie doświadczonych graczy jak Krzysztof Mickiewicz, który grywał w ekstraklasie futsalu. Miki to doświadczony zawodnik, który jeździ do Gorzyczek za przysłowiowe „frytki”. Jednak ten zawodnik ma nieco inne priorytety życiowe i „kasa” nie jest dla niego najważniejsza. Jest dojrzały życiowo i wie jakie są realia.

- W takim razie masz spory dar przekonywania...

- Dla zawodników liczy się to, że mogą osiągnąć coś historycznego, czyli awansować do pierwszej ligi z taką drużyną jak „Strzelec”. Dla moich młodych graczy jest to możliwość ogrania się w futsalu, a inne kluby mające parcie na wynik, nie zaryzykują wystawieniem „futsalowych laików”. Trzecia grupa zawodników to taka, która chce coś udowodnić sobie i innym. Zawodnicy, którzy ze mną współpracują wiedzą, że jak jest tort, to się nim podzielę, ale ten tort musimy razem zdobyć. W każdej drużynie, którą prowadzę są jasno określane zasady i zawodnik ma wybór. Idzie ze mną lub nie.

- Mówisz, że grają zawodnicy tylko z Aglomeracji Śląskiej. To znaczy, że klub jest zamknięty dla miejscowych?

- Ależ nie! Były na treningu 2-3 osoby z regionu, ale zauważyły, że się nie sprawdzają i jest to za wysoki poziom. Drzwi do klubu są otwarte, jeśli chcą zawodnicy z regionu wzmocnić kadrę, to zapraszam na treningi. Siła regionu wodzisławskiego jest ogromna. Z Jastrzębia-Zdroju wywodzi się Sebastian Wojciechowski, wychowanek Strzelca Gorzyczki, obecnie grający w ekstraklasowej Gattcie Zduńska Wola. Jest też Artur Gać czy Piotr Górnicki, którzy grali w Gorzyczkach.

- W przypadku tych ostatnich problem polega na tym, że futsal muszą dzielić z piłką na trawie...

- Jak większość. Najlepiej postawić na jedną z dyscyplin, albo piłka na trawie, albo w hali, ale wraca temat pieniędzy i koło się zamyka.

- Widzisz w przyszłości Strzelca Gorzyczki w Wodzisławiu, Rybniku czy Raciborzu?

- Pytanie bardziej należy skierować do prezesa Wujca. Przez piętnaście lat budował ten klub w Gorzyczkach. Wpompował duże pieniądze jak widać na przykładzie sprzed dwóch sezonów. Podejrzewam, że szkoda byłoby mu, żeby to nagle się rozpadło i nazywało Strzelec Wodzisław. Owszem klub jako LKS Strzelec Gorzyczki mógłby występować w innym mieście, dopisując do nazwy miejsce w którym będzie grać. Tak było w przypadku kobiecego Rolnika Głogówek, który także grał w hali w Gorzyczkach i dalej to był Rolnik Głogówek. Gdy w grę wchodzi tylko wynajem hali to po co zmieniać nazwę?

- Masz jakieś życzenie odnośnie Strzelca Gorzyczki?

- Chciałbym, żeby ten klub się uratował. Jak widziałem kronikę klubu, puchar za młodzieżowe mistrzostwo Polski i słucham pana Marka, który z łezką w oku opowiada, co kiedyś działo się w tej hali, to chce się tylko jednego. Utrzymać ten klub i dalej budować jego historię. Wierzę, że niewielkim wkładem finansowym możemy ten klub podtrzymać przy życiu. Pukamy do prywatnych przedsiębiorców, którzy wsparliby Strzelca, ale póki co z marnym skutkiem, bo to tylko druga liga. Ja jako trener nie ograniczam się tylko do treningów, ale chce naprawdę temu klubowi pomóc i na własną rękę szukam przedsiębiorców chcących zainwestować pieniądze lub oferowane usługi w gorzyczkowy klub.

- Na mecz z Krakowem przyszło kilkudziesięciu kibiców, ale nie jest to taka widownia jak chociażby dwa lata temu. Problemem nie są czasem "obcy" zawodnicy?

- Słyszałem, że na trybunach padło pytanie, kto to jest ten, czy tamten. Ludzi ponownie musimy przekonać dobrą grą, żeby przychodzili na mecze. Wstęp jest teraz darmowy i chcemy sprawić, żeby kibice zapomnieli o przykrych rezultatach minionego sezonu. Proszę mi wierzyć, że gdyby przyszedł na trening piłkarz z regionu, który pokazałby, że coś potrafi, to bym na niego postawił.

- Co musi mieć zawodnik chcący grać w hali?

- Przede wszystkim musi być to osoba myśląca, która zna podstawy gry w piłkę. W futsalu trzeba szybko podejmować decyzje i przewidywać jak zachowa się partner na boisku. To nie jest tak jak w piłce nożnej, że poholuje piłkę 7-10 metrów dośrodkuje i może akurat ktoś skieruje piłkę do bramki. Tu piłka chodzi jak po sznurku i jak się jest za wolnym, to się przegrywa. Tu nie ma przypadku, więc liczę na osoby, które są mądre życiowo. Z kolei technikę i schematy można wyuczyć. Jeśli chodzi o warunki fizyczne, to dobrze, aby to były osoby silne, dobrze zbudowane i zwinne.