Podopieczni Dariusza Luksa drugi raz w sezonie pokonali Akademię Talentów Jastrzębskiego Węgla.
Siatkarze Volleya Rybnik, którzy mają za sobą bardzo udaną końcówkę roku 2016, swój pierwszy mecz w roku 2017 – w ramach walki o mistrzostwo II ligi, rozegrali w nowej hali w Żorach. To właśnie tam swoje mecze rozgrywa ekipa Akademii Talentów Jastrzębskiego Węgla. Patrząc na ligową tabele, zdecydowanym faworytem tego meczu wydawali się być rybniczanie, ale jak podkreśla ich trener Dariusz Luks, Volley w każdym meczu musi grać bardzo skoncentrowany, jeżeli marzy o zwycięstwie. Tak było m.in. podczas pierwszej potyczki tych ekip – wtedy w Rybniku Volley ograł AT 3:1. W sobotnim spotkaniu w ekipie gospodarzy pojawiła się dwójka zawodników, którzy jeszcze kilka godzin wcześniej byli w kadrze drużyny Jastrzębskiego na mecz Plus Ligi czyli Ernastowicz i Gil.
Pierwszy set spotkania w Żorach toczył się falami. Raz lepiej grali gospodarze raz przyjezdni. Rybniczanie po dobrej zagrywce Podleśnego prowadzili 4:2, by chwilę później – po blokach Gila i Gonery przegrywać. W połowie inauguracyjnej partii dobrze na siatce radził sobie Stajer i to w dużej mierze dzięki niemu, Volley wypracował sobie kilkupunktową przewagę, której nie oddał już do końca tej partii, zwyciężając do 20.
Drugi set był bardzo chaotyczny. Było bardzo dużo walki, ambicji i chęci wygrania, ale równie dużo nieporozumień i błędów własnych. Do tego nie najlepszy dzień mieli sędziowie, co potęgowało emocje na parkiecie. Te, w tym momencie, lepiej znosili podopieczni trenera Kubiaka i to oni cieszyli się z wygranej do 22. Po godzinie gry był więc remis w setach 1:1.
Trzecia odsłona tego spotkania rozpoczęła się od serii punktów, kiedy na zagrywce pojawił się Piotrowicz. Gdy udanym blokiem popisał się Jarzembowicz – Volley prowadził 7:4. W pewnym momencie przewaga przyjezdnych wynosiła już nawet 6 pkt. W końcówce miejscowi zniwelowali nieco starty, ale nie byli w stanie dogonić rybniczan i przegrali tego seta do 22.
Czwarty, i jak się później okazało ostatni set, podobnie jak drugi – był bardzo nerwowy. Swoje trzy grosze ponownie dołożyli sędziowie. Gdy miejscowi prowadzili 24:22 i zanosiło się na tie break, w polu zagrywki pojawił się Pizuński i pozostał tam do końca meczu. Volley zaliczył serię 4 punktów z rzędu i mógł cieszyć się ze zwycięstwa w całym meczu 3:1.
To nie było najlepsze spotkanie w wykonaniu podopiecznych Dariusza Luksa. Biorąc jednak pod uwagę absencję Dudka i Lipca, którzy zmagają się z chorobą oraz posiłki AT z Plus Ligi – należy cieszyć się z wywalczonych punktów i zapomnieć o stylu. Już w najbliższą środę Volley powalczy o kolejne ligowe punkty. Tym razem, ponownie na wyjeździe, zmierzy się z ekipą MKS Winner Czechowice-Dziedzice.
PO MECZU POWIEDZIAŁ
Dariusz Luks, trener Volleya Rybnik
Po takiej przerwie jaką mieliśmy, trudno się gra. Mamy w drużynie swoje problemy, ale cześć i chwała chłopakom, że wygrali. Zwycięstwo po takiej końcówce na pewno napędza drużynę i trzeba się z tego cieszyć. O tym meczu musimy zapomnieć i przygotowywać się do następnego. Dopisujemy w tabeli trzy punkty i to jest najważniejsze. My w każdym meczu musimy grać naszą, wytrenowaną siatkówkę. Gdy w nasze poczynania wkrada się nerwowość, to nie jest dobrze. Z drugiej strony są takie momenty – jak dzisiaj – że nie możemy grać swojej gry, tylko musimy grać na punkty. Mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach będziemy się prezentować tak jak w końcówce ubiegłego roku i wrócimy na odpowiednie tory.
AT Żory Jastrzębski Węgiel – Volley Rybnik 1:3 (20:25, 25:22, 22:25, 24:26)
AT Jastrzębski Węgiel: Redyk, Lejawa, Gil, Gonera, Ernastowicz, Turski, Małoś oraz Bereza, Kącki, Kuryło, Predecki, Oziabło.
Volley: Stajer, Piotrowicz, Pizuński, Podleśny, Szmajduch, Zimny, Pilichowski oraz Rutkowski, Jarzembowicz, Barteczko, Porczyk, Zubko, Terlecki.