Niedziela, 22 grudnia 2024

imieniny: Honoraty, Zenona, Franciszki

RSS

Wreszcie radość w Turzy. Unia lepsza od rezerw Zagłębia Lubin [ZDJĘCIA]

25.10.2017 16:50 | 0 komentarzy | kozz, art

W środę na boisku w Turzy Śląskiej rozegrano zaległy mecz IX kolejki III ligi pomiędzy miejscową Unią, a rezerwami ekstraklasowego Zagłębia Lubin. Unia wygrała mecz 4:2 i awansowała na trzecie miejsce od końca w ligowej tabeli. W niedzielę zmierzy się z Polonią Głubczyce.

Wreszcie radość w Turzy. Unia lepsza od rezerw Zagłębia Lubin [ZDJĘCIA]
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Mecz rozpoczął się minutą ciszy ku czci Hermana Grabca, wieloletniego działacza, a w latach 1980-81 prezesa Unii.

Z pierwszego gola miejscowi cieszyli się już w 4. minucie. Na prawej flance, niemal spod samej linii końcowej boiska piłkę w pole karne zacentrował Dawid Pawlusiński. Piłka ewidentnie zeszła młodemu piłkarzowi z nogi, ale dzięki temu, zaczęła opadać pod poprzeczkę, sprawiając olbrzymie kłopoty bramkarzowi gości. Ten z trudem zdołał ją wypchnąć sprzed linii bramkowej, ale przy dobitce Dawida Hanzla nie miał już nic do gadania. 

Kilka chwil później asystę zaliczył drugi z Pawlusińskich, Dariusz. Ten pięknym krzyżowym podaniem zagrał do biegnącego lewą flanką Sławomira Musiolika, który w pełnym biegu oddał strzał, nie dając szans bramkarzowi Zagłębia. 

W 16. minucie nastroje turzanom popsuł Paweł Żyra, który slalom między obrońcami Unii zakończył precyzyjnym uderzeniem z 16. metra. Piłka tuż przy lewym słupku wpadła do bramki, obok rozpaczliwie interweniującego Piotra Pasia.  

W 24. minucie kibice obejrzeli najładniejszą chyba akcję meczu. Paś dalekim wybiciem posłał piłkę na połowę gości. Tam Hanzel głową zgrał ją na lewe skrzydło do Musiolika. Pomocnik Unii pognał ku końcowej linii, gubiąc obrońcę, dograł mocno w pole karne, a wbiegającemu Hanzlowi wystarczyło dołożyć nogę i było 3:1. Chwilę później napastnik Unii mógł skompletować klasycznego hat-tricka, ale po podaniu Marka Gładkowskiego nieczysto trafił w piłkę i ta zamiast polecieć w światło bramki, minęła ją o dobry metr. 

Kilka minut po zmianie stron najpierw dobrą szansę miał Dawid Pawlusiński, ale po podaniu swojego ojca, uderzył zbyt słabo, by pokonać Szymona Steca. Z kolei Paweł Staniczek, groźnie główkował po rzucie rożnym, ale piłka nieznacznie minęła bramkę. W kolejnych minutach to Unia wpadła jednak w tarapaty. Najpierw w 53. minucie Piotr Glenc zahaczył w polu karnym piłkarza gości i sędzia bez wahania wskazał na 11 metr. Paweł Żyra uderzył z rzutu karnego mocno, ale Piotr Paś popisał się efektowną paradą i gola nie było. Bramkarz Unii skapitulował jednak 5 minut później, kiedy precyzyjnym strzałem na dalszy słupek, pokonał go Konrad Andrzejczak. 

Wydawało się, że miejscowi znów w drugiej połowie tracą siły, a goście nabierają rozpędu. W 69. minucie Paś z największym trudem obronił atomowe uderzenie zawodnika gości. Przyjezdni próbowali wyrównać, ale Unia dość pewnie się broniła, a 11 minut przed upływem regulaminowego czasu gry wyszła z książkową kontrą. Dariusz Pawlusiński przytomnym podaniem uruchomił na skrzydle Musiolika, ten zgubił obrońcę, wyszedł z bramkarzem sam na sam i posłał piłkę do bramki, tuż obok nóg golkipera. 

Unia powinna ten mecz wygrać jeszcze wyżej, ale w 87. minucie zmierzającą do bramki piłkę z linii bramkowej wybił Marcin Gołębiowski, tyle że zrobił to... ręką. Sędzia główny przewinienia nie zauważył, ale boczny widział wszystko jak na tacy. W efekcie Gołębiowski obejrzał czerwoną kartkę, a gospodarze otrzymali rzut karny. Do piłki podszedł Hanzel, który w takich sytuacjach raczej się nie myli. Tym razem stało się inaczej. Hanzel uderzył zupełnie inaczej niż zwykle i posłał piłkę wysoko nad poprzeczkę. 

- Cieszę się, że sytuacje które stwarzaliśmy, wreszcie zostały wykorzystane. Bo my w wielu poprzednich meczach byliśmy chwaleni za grę, ale nie wykorzystywaliśmy sytuacji. W tym meczu było inaczej, dlatego wreszcie, bodaj pierwszy raz od maja możemy cieszyć się z wygranej na własnym boisku - powiedział po meczu Józef Dankowski, trener Unii. 

- Potrzebowaliśmy takiego meczu na przełamanie. Mogliśmy wygrać nawet wyżej, bo sytuacje były, ale nie ważny rozmiar, ważne, że jest zwycięstwo i trzy punkty wywalczone po tak długiej przerwie na własnym boisku - powiedział Sławomir Musiolik, bodaj najlepszy obok Dariusza Pawlusińskiego piłkarz Unii w tym meczu. 

Unia Turza Śląska - Zagłębie Lubin II 4:2 (3:1)

Bramki: Hanzel (4.), (24.), Musiolik (11.), (79.) - Żyra (16.), Andrzejczak (58.)

Unia: Paś, Staniczek, Kuczok, Dawid Pawlusiński (62. Chlebik), Zarychta, Sthanenko, Glenc, Gładkowski (61. Domin), Musiolik, Dariusz Pawlusiński, Hanzel.

Zagłębie II: Stec, Szukiełowicz (46. Gołębiowski), Oko, Bieliński (77. Nahrebecki), Soszyński, Andrzejczak, Spychała, Więcek (58. Laskowski), Żyra, Szota, Pakulski (84. Staśkiewicz).