Rybniccy siatkarze wygrali drugi mecz z TKS Tychy.
W sobotę, siatkarze Volleya Rybnik rozpoczęli walkę w II rundzie play off II ligi. Podopieczni Dariusza Luksa rywalizują z TKS Tychy do trzech wygranych meczów. Pierwsze starcie padło łupem rybniczan, którzy wygrali 3:0. W niedzielę obie ekipy spotkały się ponownie na parkiecie rybnickiej hali przy ul. Grunwaldzkiej.
Miejscowi dobrze rozpoczęli ten pojedynek – prowadząc kilkoma punktami praktycznie przez całą inauguracyjną partię. Przy stanie 23:21 atomowym uderzeniem popisał się Wysocki, chwilę później plasowanym atakiem punkt zdobył Pizuński i Volley prowadził 1:0.
Drugi set przebiegał pod dyktando tyszan. Do stanu 18:16 na ich korzyść. Później lepiej zaczęli grać rybniczanie, szybo doprowadzili do remisu po 20, a chwilę później cieszyli się z wygranej 25:21.
Najbardziej wyrównany był trzecie, i jak się później okazało, ostatni set. Rozstrzygnął się on na przewagi. Goście mieli nawet dwie piłki setowe, ale nie potrafili ich wykorzystać. Przy stanie 25:25 skutecznym blokiem popisała się, najlepszy na parkiecie, Dębski. W kolejnej akcji ten sam zawodnik skutecznie zaatakował i gospodarze mogli się cieszyć z wygranej 3:0.
Kolejny mecz obie drużyny rozegrają w czwartek, 26 kwietnia. Jeżeli Volley wygra to spotkanie, będzie się mógł przygotowywać do turnieju, z którego będzie można wywalczyć przepustkę do ostatecznego boju o I ligę.
Wszystko jest w naszych rękach. Jak to spierniczymy, będzie to tylko i wyłącznie nasza wina.
PO MECZU POWIEDZIELI
Dariusz Luks, trener Volleya Rybnik
Mecze w play off rządzą się swoimi prawami. Nie ma znaczenia jak się wygrywa. W obu spotkaniach wytrzymaliśmy dwie ciężki końcówki, co bardzo mnie cieszy jako trenera. Mówią o wczorajszym pierwszym secie i dzisiejszym trzecim. To znaczy, że jesteśmy mocni psychicznie. Tychy mają bardziej doświadczony zawodników od nas, ale my mamy lepszy zespół. Budowaliśmy go od sierpnia. Teraz musimy zaprezentować tylko to, co wypracowaliśmy na treningach. Życzyłbym sobie, żebyś tę rywalizację zakończyli w Tychach, ale jeżeli tak się nie stanie, będziemy musieli wygrać piąty mecz u siebie. Po to wygraliśmy zasadniczą ligę, aby mieć przewagę własnego parkietu. Wszystko jest w naszych rękach. Jak to spierniczymy, będzie to tylko i wyłącznie nasza wina.
Tomasz Pizuński, przyjmujący Volleya Rybnik
Udało nam się wygrać dwa razy po 3:0. To rzadko zdarza się w fazie play off. Łatwiej grało nam się w sobotę, ponieważ graliśmy spokojniej. Nasze błędy własne nie przekładały się na punkty dla rywali. Trochę inaczej wyglądało to podczas dzisiejszego meczu. Chwała całej drużynie, że udało się przetrwać trudne momenty. Teraz pojedziemy do rywali, aby tam zakończyć całą rywalizację. Jak na razie niczego nie wygraliśmy. Musimy zapomnieć o tym weekendzie i walczyć od nowa.
Volley Rybnik - TKS Tychy 3:0 (25:21, 25:21, 27:25)
Volley: Damian Śliż, Kamil Dębski, Dawid Konieczny, Tomasz Pizuński, Łukasz Wysocki, Błażej Podleśny, Damian Pilichowski (libero) oraz Oskar Wojtaszkiewicz, Damian Holesz, Adam Lewko, Mateusz Kukulski, Michał Szmajduch, Wojciech Zubko, Daniel Kmita.
TKS: Mariusz Jajus, Marcin Kantor, Maciej Krzywiecki, Wiktor Macek, Adam Łapuszyński, Marcin Kozioł, Kacper Ledwoń (libero) oraz Jakub Wichór, Sylwester Piotrowicz, Jakub Aniołek, Bartłomiej Oniszek, Michał Szczechowicz.