Paweł Okulowski redaktor naczelny portalu nowiny.pl i miłośnik fotografii realizuje autorski projekt, w którym chce przybliżyć nieco zapomniany dziś, a w przeszłości bardzo popularny w naszym rejonie sport jakim jest szlagbal. Okazją jest ostatnia aktywność klubu z Cyprzanowa, który aktualnie należy do krajowej czołówki w tej dyscyplinie (wygrywa mistrzostwa, także na ziemi raciborskiej). Spytaliśmy Pawła skąd jego zainteresowanie tym niszowym sportem.
– Co skłoniło cię do towarzyszenia grupie ludzi, którzy biegają za piłką uderzoną kijem do bejsbola?
– Wraz ze znajomymi pasjonatami fotografii rozmawiamy od pewnego czasu o założeniu Kolektywu Fotograficznego. Działałby na Śląsku. W tym gronie są miłośnicy „focenia” z Katowic, Gliwic, Chorzowa czy Rybnika. Taki Kolektyw realizuje jakiś wspólny temat, ale z podziałem na twórczość indywidualną. W burzy mózgów padła propozycja żeby przedstawić w formie fotoreportażu nietypowe dyscypliny sportowe. Zamiast tych z czołówek portali postawić na uprawiane przez garstkę zapaleńców, zwykle bez rozgłosu.
– Od razu wymyśliłeś, że to będzie szlagbal?
– Zacząłem własne poszukiwania i wpadłem na cykliczną imprezę z Kuźni Raciborskiej gdzie organizowane są „mistrzostwa świata” w grze w kapsle. To popularna podwórkowa gra z czasów mojego dzieciństwa. Grało się w nią w PRL-u, w latach 80-tych ubiegłego wieku. Pstryka się w kapsle na ustalonym torze i wygrywa pierwszy, kto dopstryka kapsel do mety. Byłem już prawie zdecydowany na ten projekt, ale przypomniałem sobie, że mamy w powiecie szlagbal (z niemieckiego - schlagball) czyli coś co przypomina bardziej kojarzoną w Polsce grę w palanta. Sport ten jest dziś rzadki, ale w przeszłości, w czasach naszych dziadków był na ziemi raciborskiej popularniejszy od piłki nożnej. Więcej drużyn grało w szlagbala aniżeli uczestniczyło w futbolowych rozgrywkach.
– Co udało ci się już zrobić w ramach tego projektu?
– Założyłem, że jest to projekt długoterminowy. Nie chodzi mi o relację z jednego meczu. Chcę wsiąknąć w to środowisko. Jak tylko przyjechałem na trening to miejscowi zawodnicy zaproponowali bym do nich dołączył. Nawet poodbijałem piłeczkę i zebrałem pochwały. - On ma dobry szlag! - oceniali mnie doświadczeni gracze. Szlagbalistów z Cyprzanowa odwiedziłem dotąd dwukrotnie. Wpierw na treningu juniorów. Zacząłem od fotografowania bez znajomości zasad gry. To było świadome podejście. Chciałem sam „załapać” klimat i reguły gry.
– Czy ta dyscyplina jest wdzięcznym tematem do fotografowania?
– Poza skojarzeniem z bejsbolem, to szlagbal wygląda trochę jak berek, a trochę jak popularna szkolna gra w dwa ognie. Tutaj też przeciwnika „kuje” się piłeczką. Chcę pokazać zaangażowanie ludzi, którzy grają. Żeby na zdjęciach widać było ich pot i pasję oraz emocje towrzyszące grze. Żeby uzyskać ten efekt, muszę zbliżyć się do środowiska szlagbalistów. Na to potrzeba więcej czasu. Na razie traktujemy się wzajemnie z życzliwością. Myślę, że czas pracuje dla nas i im więcej dostanę szans na robienie zdjęć szlagbalistom tym łatwiej będzie mi zrealizować zamierzenia w moim sportowym projekcie. Rozmawiamy o wspólnym wyjeździe na zawody gdzieś w Polsce.
Pytał Mariusz Weidner