Bez punktów z wyjazdowego meczu do Dąbrowy Górniczej wróciły akademiczki z Gliwic, które w meczu 10. kolejki rozgrywek I Ligi Kobiet zmierzyły się ze spadkowiczem z poprzedniego sezonu Ligi Siatkówki Kobiet - miejscowym MKS-em. Dobra gra gliwiczanek pozwoliła na urwanie przeciwniczkom tylko jednego seta.
Premierową odsłonę meczu lepiej rozpoczęły miejscowe, które szybko wyszły na trzypunktowe prowadzenie (4:1). Przewaga dąbrowianek utrzymywała się do stanu po 10. Dalsza część partii to gra punkt za punkt, jednak to gospodynie ponownie wypracowały wydawać by się mogło bezpieczną czteropunktową przewagę (20:16). Przerwa na żądanie trenera gości - Krzysztofa Czapli przyniosła efekt, czego skutkiem było doprowadzenie przez jego podopieczne do remisu po 21. W końcówce partii więcej zimnej krwi zachowały jednak siatkarki MKS-u, które wykorzystując drugą piłkę setową zwyciężyły do 23.
Drugi set rozpoczął sie od trzypunktowego prowadzenia gospodyń (3:0), które w dużej mierze wynikało z błędów własnych gliwiczanek. AZS otrząsnął sie po nerwowym początku doprowadzając do remisu po 5, jednak za sprawą świetnej zagrywki atakującej gospodyń - Sandry Szczygioł miejscowe zbudowały pięciopunktową przewagę (10:5), którą dzięki konsekwentnej grze utrzymywał w dalszej części seta nie pozwalając zbliżyć się akademiczkom na mniej niż dwa punkty. Set zakończył się wygraną dąbrowianek 25:21.
Trzecia partia do stanu 7:7 to wyrównana gra obydwu zespołów. Jednak to siatkarki AZS-u przy dużym udziale świetnie zagrywającej Eriki Salanciovej pierwsze zbudowały sobie bezpieczną czteropunktową przewagę (7:11). Przerwy na żądanie trenera miejscowych - Adama Grabowskiego nie przynosiły efektu, a rozpędzone gliwiczanki konsekwentnie powiększały swoją przewagę, która przed wejściem w decydujący fragment partii przy bardzo dobrej zagrywce Katariny Osadchuk wynosiła aż siedem oczek (13:20). Gospodyniom nie udało się zniwelować strat, set padł łupem siatkarek z Gliwic, które wygrały do 20.
Czwarta i ostatnia partia miała najbardziej wyrównany przebieg, na prowadzenie, które nie było wyższe niż dwa punkty wychodził raz jeden, raz drugi zespół. Tak wyrównana gra utrzymywała się do wyniki po 20, kiedy to serią trudnych zagrywek popisała się Katarzyna Bryda wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 23:20. Przerwy na żądanie trenera Czapli nie pomogły w wybiciu z rytmu dobrze grających w tym momencie dąbrowianek, które kilka akcji później mogły cieszyć się ze zwycięstwa do 21, a w całym meczu 3:1.
MKS Dąbrowa Górnicza - KŚ AZS Politechniki Śląskiej Gliwice 3:1 (25:23, 25:21, 20:25, 25:21)
MKS: Michalewicz, Bryda, Strowąs, Szczygioł, Ściurka, Lis oraz Colik (libero), Bodasińska (libero), Wilczek, Lipska, Derochie
AZS: Nadziałek, Ciesielczyk, Osadchuk, Kowalczyk, Salanciova, Pelc oraz Piątek (libero), Dyduła, Stroińska