Wzmocnione GTK rozbija Kinga. Świetny debiut Washingtona
Najlepszy występ GTK Gliwice w tym sezonie zaowocował spektakularnym zwycięstwem nad Kingiem Szczecin 95:81. Świetny debiut zanotował Desmond Washington, który zdobył 20 punktów na doskonałej skuteczności oraz 4 asysty.
GTK Gliwice przystąpiło do meczu z Kingiem Szczecin wzmocnione dwoma nowymi koszykarzami. Mowa o Jakubie Dłoniaku i Desmondzie Washigtonie, którzy zastąpili Briana Dawkinsa i Tanela Kurbasa. Trener Paweł Turkiewicz obu zawodników wprowadził na parkiet jeszcze w pierwszej kwarcie, ale w pierwszej piątce pojawili się inni zawodnicy. Na ławce rezerwowych usiadł też kapitan, Kacper Radwański, ale jak się później okazało ten fakt podziałał na niego niezwykle mobilizująco. Pierwsze punkty w meczu zdobył Jakub Schenk, który przymierzył z dystansu. Gospodarze mieli początkowo problem w ataku, ale w końcu pomogła im dobra dyspozycja w obronie. Dzięki niej punkty z kontry zdobył Myles Mack. Do remisu doprowadził Szymon Kiwilsza, który nie zawahał się kiedy otrzymał piłkę w rogu boiska i trafił "trójkę" (5:5). Od tego momentu oba zespoły naprzemiennie wymieniały się ciosami, dopóki na parkiecie nie pojawił się Radwański. Rzucający obrońca GTK najpierw okazał się skuteczny na dystansie, a następnie w obronie wymusił błąd rywala i samotnie popędził na kosz (20:15). To nie był jednak koniec popisów kapitana gliwiczan, bo także w kolejnej akcji spowodował, że zawodnik Kinga wpadł w niego i popełnił faul ofensywny. Po drugiej stronie parkietu punkty spod kosza zdobył Dawid Słupiński i miejscowi wygrali pierwszą część meczu 22:15.
Dobry finisz pierwszej odsłony napędził podopiecznych Pawła Turkiewicza do świetnej gry także w kolejnej części spotkania. Gliwiczan trzeba pochwalić przede wszystkim za dużo lepszą postawę w obronie niż to miało miejsce w poprzednich spotkaniach. To z kolei przekładało się na możliwość zdobywania punktów z kontry. Trzeba też docenić Washingtona, który bardzo dobrze dogrywał do kolegów lub sam występował w roli egzekutora. Gospodarze wygrali ten fragment spotkania 9:2 i odskoczyli na 12 "oczek" przewagi (31:19). Szczecinianie szybko przekonali się o tym, że choć byli faworytem meczu przed pierwszym gwizdkiem, to wydarzenia na parkiecie pokazały, że sytuacja wymyka im się spod kontroli. Reprymenda od trenera gości, Łukasza Bieli, podziałała na jego zespół mobilizująco. Koszykarze Kinga zaczęli dzielić się piłką, a najczęściej w roli egzekutora występował Tauras Jogela. Litwin umiejętnie wykorzystywał swoją przewagę wzrostu i zdobywał punkty z bliskiej odległości. Gliwiczanie często uciekali się do przewinień, a goście byli skuteczni na linii rzutów wolnych i stopniowo zmniejszali przewagę. Jeszcze przed przerwą zniwelowali straty do trzech punktów (38:35).
Po przerwie King postawił przede wszystkim na dogrywanie piłki pod kosz, gdzie bezbłędny był Martynas Sajus. Gospodarze też jednak mieli swojej atuty, a konkretnie Macka i LaChance'a, którzy razem zdobyli pierwsze 14 punktów dla GTK w tej połowie. Dzięki ich dobrej dyspozycji w ataku miejscowi cały czas utrzymywali bezpieczną przewagę (52:45). Co więcej, w GTK w końcu w zdobywanie punktów włączyli się pozostali zawodnicy i po 30 min. gry gliwiczanie prowadzili 64:53. Ostatnią akcję w trzeciej kwarcie przeprowadził Washington, który przymierzył zza linii 6,75 m, praktycznie nie dając już możliwości rywalom na odpowiedź.
Czwarta kwarta rozpoczęła się od banalnego błędu gliwiczan. Dłoniak wprowadzając piłkę do gry podał w taki sposób, że piłkę przechwycił Martynas Paliukenas i zdobył łatwe punkty (64:55). To był jednak ostatni dobry akcent Kinga w tym meczu. Potem na parkiecie niepodzielnie rządzili już tylko miejscowi. Z dystansu kolejno trafiali Washington i Dłoniak. Poddenerwowany trener gości zbyt mocno akcentował swoje pretensje wobec arbitrów i otrzymał przewinienie techniczne. Dodatkowy punkt zdobył Dłoniak, a kiedy jeszcze raz zza łuku trafił Washington było już 81:61. W tym momencie miejscowi rozluźnili się, a fakt ten wykorzystali szczecinianie, którzy w krótkim odstępie czasu zdobyli siedem kolejnych punktów (81:68) i trener Turkiewicz zmuszony został do przerwania serii rywala. Po wziętej przerwie na żądanie gra GTK wróciła na właściwe tory, a skuteczne akcje Washingtona i Radwańskiego ostatecznie pozbawiły zawodników Kinga złudzeń, co do końcowego rezultatu. Ostatecznie gospodarze wygrali 95:81.
Kolejny mecz GTK w ramach rozgrywek Energa Basket Ligi rozegra dopiero 10 grudnia, a rywalem będzie Trefl Sopot. Gliwiczanie nie będą jednak mieli tak długiej przerwy, ponieważ rozegrają dwa mecze w ramach Alpe Adria Cup. Przeciwnikami będą KK Sencur i Sluneta Uście nad Łabą.
GTK Gliwice - King Szczecin 95:81 (22:15, 16:20, 26:18, 31:28)
GTK: Mack 17 (3x3), LaChance 12 (1x3), Robak 8, Kiwilsza 5 (1x3), Dodd 6 - Washington 20 (4x3), Radwański 11 (3x3), Słupiński 8, Dłoniak 4 (1x3), Piechowicz 4. Trener Paweł TURKIEWICZ.
King: Schenk 20 (1x3), Paliukenas 9 (1x3), Kikowski 4, Diduszko 8, Sajus 16 - Jogela 15, Vecvagars 2, Harris 5, Bartosz. Trener Łukasz BIELA.
GTK Gliwice