Ambitna walka to za mało. GTK gorsze od Anwilu
GTK Gliwice ambitnie walczyło z Anwilem Włocławek, ale doświadczenie i przewaga fizyczna mistrza Polski ostatecznie pozwoliła im zdobyć dwa punkty. W zespole gości popisowe zawody rozegrał Walerij Lichodiej, który zdobył 26 punktów, pudłując tylko jeden z 12 oddanych rzutów.
Oba zespoły przystępowały do spotkania w zupełnie odmiennych nastrojach. GTK po dramatycznej porażce w Stargardzie ze Spójnią chciało przede wszystkim zapomnieć o tamtym spotkaniu i zagrać lepsze zawody. Z kolei Anwil miał już na koncie siedem kolejnych zwycięstw w tym ostatnie w prestiżowym pojedynku ze Stelmetem Enea BC Zielona Góra czuł się niezwykle pewnie i chciał swoją serię przedłużyć. Gospodarze zaczęli jednak z animuszem i nie ustępowali rywalom występującym w Lidze Mistrzów. Szczególnie mogła się podobać gra w ataku miejscowych, którzy cierpliwie budowali akcje i wypracowywali sobie dogodne pozycje do zdobywania punktów. Po drugiej stronie parkietu nie do zatrzymania był Walerij Lichodiej, który zdobył pierwszych dziewięć punktów dla Anwilu. Kiedy zza łuku trafił Michał Michalak włocławianie ponownie wyszli na prowadzenie (12:9). Kiedy po dwóch skutecznych akcjach Jarosława Zyskowskiego goście odskoczyli na sześć punktów przewagi (19:13) trener Paweł Turkiewicz poprosił o przerwę na żądanie. Ta przyniosła oczekiwany skutek, bo gliwiczanie wrócili do bardzo dobrej dyspozycji w ataku i zaczęli powoli zbliżać się do rywala. Po tym jak Myles Mack zabrał piłkę Szymonowi Szewczykowi GTK traciło do rywala już tylko dwa punkty (19:17). Przyjezdni odpowiedzieli "trójką" Chase'a Simona i skutecznym wejściem pod kosz Nikoli Markovicia. Gliwiczanie nie byli dłużni, przytomną dobitką popisał się Dawid Słupiński, a zza łuku przymierzył Desmond Washington (22:24).
Po wznowieniu gry z dystansu trafił także Piotr Robak i GTK objęło prowadzenie. Tylko na moment, bo za chwilę wyrównał Marković. Obie strony naprzemiennie wymieniały się ciosami i prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie. Po następnej "trójce: Robaka było 39:36, ale Anwil szybko odpowiedział sprytnym zagraniem Sobina, który oszukał obronę i znalazł się sam na sam z koszem. Po drugiej stronie parkietu skuteczną dobitką popisał się Maverick Morgan (41:38), ale Anwil nie poddawał się. W polu trzech sekund dobrze zaprezentował się Mateusz Kostrzewski, jeden punkt z linii rzutów wolnych dołożył Sobin, a Michalak przeczytał zagranie Macka, przejął piłkę i samotnie popędził na kosz (41:43).
Po przerwie powtórzył się scenariusz z pierwszej kwarty. GTK nie miało sposobu na Lichodieja, który zdobył 15 punktów z 19 kolejnych włocławian. To pozwoliło gościom wypracować 15 punktów przewagi (47:62). W końcu jednak gliwiczanie odpowiedzieli, a zrobił to Damonte Dodd, który zebrał piłkę i z impetem zapakował ją z góry. To pobudziło miejscowych, a o swoich talentach strzeleckich przypomniał Washington. Podopiecznym Pawła Turkiewicza udałoby się odrobić sporo strat, gdyby nie Kostrzewski, który kiedy tylko zostawał z niższym obrońcą potrafił to skrzętnie wykorzystać. Po 30 min. gry Anwil prowadził różnicą 11 punktów (57:68).
Ostatnią kwartę od mocnego uderzenia rozpoczął Washington. Kontra dającą punkty oraz "trójka" (62:68) spowodowała, że trener gości, Igor Milicić natychmiast poprosił o przerwę na żądanie. Po przerwie z dystansu trafił Szymon Szewczyk i dał chwilę wytchnienia swojej drużynie. Nie na długo, bo tym razem w roli egzekutora wystąpił Mack. Amerykański rozgrywający najpierw skutecznie wszedł pod kosz, a następnie przymierzył zza łuku (71:75). Kiedy wspomógł go Morgan, który najpierw zebrał piłkę w ataku i po faulu na nim wykorzystał dwa rzuty wolne, a następnie popisał się wsadem po podaniu Macka, GTK było już bardzo blisko rywala (75:78). W tym momencie przypomniał o sobie Kostrzewski i znów goście mogli odetchnąć. Za wygraną nie dawał Mack i jego dwa trafienia zza linii 6,75 m ponownie pozwoliły się zbliżyć do rywala na odległość jednego rzutu (81:84). Co więcej, Washington przechwycił piłkę i miał szansę na doprowadzenie do remisu, ale spudłował. Po drugiej stronie parkietu wejściem po linii końcowej popisał się Michał Michalak i zapewnił swojej drużynie zwycięstwo.
Kolejny mecz podopieczni Pawła Turkiewicza zagrają 3 stycznia w Radomiu z Rosą. Początek meczu o godzinie 19:00.
GTK Gliwice - Anwil Włocławek 81:86 (22:24, 19:19, 16:25, 24:18)
GTK: Mack 17 (3x3), LaChance 7 (1x3), Radwański 3 (1x3), Kiwilsza 2, Dodd 8 - Washington 19 (3x3), Morgan 12, Robak 11 (2x3), Słupiński 2, Piechowicz. Trener Paweł Turkiewicz.
Anwil: Broussard 2, Michalak 9 (1x3), Kostrzewski 13, Lichodiej 26 (4x3), Sobin 11 - Zyskowski 7, Marković 6,Szewczyk 6 (1x3), Mihailović 3 (1x3), Simon 3 (1x3), Wadowski. Trener Igor Milicić.