Feralna trzecia kwarta. Arka wygrywa w Gliwicach
GTK Gliwice wygrało trzy kwarty meczu z Arką Gdynia, ale to było zbyt mało, by zwyciężyć w meczu. Goście zagrali świetną trzecią część meczu i dzięki temu wywożą dwa punkty z Górnego Śląska. Podopieczni Pawła Turkiewicza muszą szukać punktów w kolejnych spotkaniach.
Gliwiczanie nie mieli ostatnio dobrej passy. Po trzech kolejnych porażkach sytuacja w ligowej tabeli była niebezpieczna, a dodatkowo do Gliwic przyjechał czołowy zespół ligi, Arka Gdynia. Goście przyjechali jednak na Górny Śląsk mocno osłabieni. Do wcześniej kontuzjowanych: Filipa Dylewicza, Krzysztofa Szubargi i Mikołaja Witlińskiego dołączył Dariusz Wyka. Mimo to, podopieczni Przemysława Frasunkiewicza nadal pozostawali wyraźnym faworytem, o czym mogła świadczyć choćby passa siedmiu kolejnych zwycięstw, w tym szczególnie ostatnie ze Stelmetem Enea BC Zielona Góra.
Telewizyjny mecz lepiej rozpoczął się dla gości, którzy od samego początku postawili przede wszystkim na rzuty z dystansu. Po dwóch celnych próbach Bartłomieja Wołoszyna Arka prowadziła już pięcioma punktami (2:7). Zza łuku trafił także Kacper Radwański, Damonte Dodd efektownym wsadem wykończył podanie Mylesa Macka, a następnie ten ostatni wykończył kontrę i tablicy wyników pojawił się remis (9:9). Gdynianie cały czas bazowali na rzutach zza linii 6,75 m, a dwa trafienia Jamesa Florence'a spowodowały, że przyjezdni cały czas byli na prowadzeniu (14:17). GTK zbliżyło się raz jeszcze po kolejnej dynamicznej akcji Dodda, ale podopieczni Przemysława Frasunkiewicza cały czas utrzymywali się na prowadzeniu dzięki Wołoszynowi. W końcówce pierwszej kwarty sytuacja w końcu się odwróciła. Dobrą zmianę dał Maverick Morgan, który najpierw sam skończył akcję, a potem popisał się skuteczna dobitką rzutu Desmonda Washingtona w ostatniej sekundzie (24:23).
Amerykański środkowy GTK grał bez kompleksów wobec swojego rodaka w barwach Arki. Robert Upshaw mimo potężnych warunków nie mógł powstrzymać Morgana. Kiedy kontrę skończył Washington było już 30:27. Gdynianie cały czas trzymali się blisko, a kiedy zza łuku przymierzył Josh Bostic ponownie był remis (30:30). Po chwili na parkiet wrócił Dodd i także okazał się bezwzględny dla rywala. W szybkim tempie zdobył siedem punktów, a jego kolejny monstrualny wsad poderwał z krzeseł gliwicką publikę. Jakby tego było mało z dystansu trafił także Mack i było już 43:32. Miejscowi mieli jeszcze szansę podwyższyć prowadzenie, ale w prostej sytuacji stracili piłkę, a samotnie na kosz pognał Marcus Ginyard. W strefie podkoszowej przebudził się Upshaw i przyjezdni zaczęli redukować straty. Kiedy "trójkę" trafił Deividas Dulkys było już tylko 43:41. W końcu odpowiedział Washington, ale gospodarze niepotrzebnie faulowali w ostatniej sekundzie tej połowy i Bostic zdobył jeden punkt z linii rzutów wolnych (45:42).
Podrażniona przebiegiem meczu Arka od początku trzeciej kwarty mocno ruszyła do odrabiania strat. Przede wszystkim poprawiła defensywę i gliwiczanie mieli spore problemy ze zdobywaniem punktów. Z kolei zespół Przemysława Frasunkiewicza w ofensywie poczynał sobie bardzo dobrze. Dwie akcje wykończył Florence, zza łuku trafił Dulkys, a z pola trzech sekund punkty dołożył Adam Łapeta (45:51) i trener Paweł Turkiewicz musiał natychmiast zareagować. Przewinienie umyślne popełnił Bostic, ale GTK mimo dwóch rzutów wolnych i kolejnego posiadania piłki zdobyło z tej akcji zaledwie "oczko". W końcu sprawdziło się doskonale funkcjonujące w tym meczu zagranie, czyli dostarczenie piłki do Dodda, który jeszcze raz zapakował ją z góry do kosza. To był jednak tylko drobny przerywnik dla bardzo dobrze dysponowanego zespołu z Gdyni. Kolejne akcje wykańczał Upshaw, a z dystansu trafił Marcel Ponitka (48:64). Przewaga gości rosła bardzo szybko, ale w końcówce tej części gry gliwiczanie odżyli. Impuls do odrabiania strat dał Jakub Dłoniak, który przymierzył zza linii 6,75 m. Szybki atak wykończył Washington, a Morgan raz jeszcze na zakończenie kwarty popisał się dobitką (55:66).
Napędzeni dobrym końcowym fragmentem trzeciej części meczu gliwiczanie od razu rzucili się do ataku po wznowieniu gry. Po zasłonie dwa razy przymierzył Washington, a akcją 2+1 popisał się LaChance (62:66). Była szansa na jeszcze większe zmniejszenie strat, ale Florence zabrał Morganowi piłkę pod koszem i przebiegł całe boisko bez problemu zdobywając dwa punkty. Upshaw podwyższył prowadzenie (64:70), ale gliwiczanie w trudnych momentach mieli także swojego lidera. Piłka jeszcze raz powędrowała do Dodda, a ten ponownie popisał się potężnym wsadem. Arka miała na to odpowiedź, bo po drugiej stronie parkietu doskonale radził sobie Upshaw. Kolejny wsad Dodda oraz "trójka" Macka (71:76) dała jeszcze nadzieję na korzystny rezultat, ale GTK mimo kilku doskonałych okazji nie potrafiło umieścić piłki w koszu i gdynianie wykonując rzuty wolne zapewnili sobie ósme z rzędu zwycięstwo. Celny rzut z połowy boiska Washingtona mógł już tylko zmniejszyć rozmiary porażki (74:78).
GTK czeka teraz wyjazd do Szczecina, gdzie już 20 marca o godz. 18.00 zagra z Kingiem. Kolejny mecz w Gliwicach już 24 marca, kiedy to zagra w arcyważnym spotkaniu z Treflem Sopot. Początek o godz. 17.00.
GTK Gliwice - Arka Gdynia 74:78 (24:23, 21:19, 10:24, 19:12)
GTK: Mack 11 (2x3), LaChance 7, Radwański 7 (2x3), Słupiński, Dodd 19 - Washington 15 (1x3), Morgan 8, Dłoniak 5 (1x3), Piechowicz 2, Kiwilsza, Robak. Trener Paweł TURKIEWICZ.
Arka: Florence 12 (2x3), Dulkys 9 (2x3), Wołoszyn 12 (2x3), Bostic 14 (1x3), Łapeta 5 - Upshaw 15, Ginyard 6, Ponitka 5 (1x3), Garbacz, Kamiński. Trener Przemysław FRASUNKIEWICZ.
GTK Gliwice