Ogromny pech gliwiczan. King minimalnie lepszy od GTK
Gliwiczanie ambitnie walczyli o zwycięstwo w Szczecinie. Po niesamowitym trafieniu Desmonda Washingtona byli bardzo blisko zwycięstwa, ale po drugiej stronie parkietu skuteczny okazał się także Tauras Jogela i to King Szczecin wygrał 92:91.
GTK po czterech porażkach z rzędu jechało do Szczecina z zamiarem sprawienia niespodzianki. Tym bardziej, iż w ostatnim okresie grupa drużyn walczących o utrzymanie regularnie zaczęła wygrywać i przewaga gliwiczan zmalała do zaledwie dwóch zwycięstw więcej niż miały trzy ostatnie zespoły. Z drugiej strony King też miał o co grać, wszak przed rozpoczęciem tej kolejki zajmował 8. miejsce, a taki sam bilans miała Legia Warszawa, a jedno zwycięstwo mniej Polpharma Starogard Gdański.
King mocno zaczął od samego początku. Nie do zatrzymania był Jakub Schenk, który zdobył pierwsze siedem punktów dla swojego zespołu. Gliwiczanie trzymali się blisko tylko dzięki trafieniom z dystansu autorstwa Kacpra Radwańskiego i Dawida Słupińskiego (9:6). Niestety, gospodarze byli tego bardzo dobrze usposobieni rzutowo, a jeśli dołożymy do tego słabą obronę w wykonaniu gości, to pozwoliło miejscowym szybko zbudować wysoką przewagę. Po dwóch skutecznych akcjach Martynasa Paliukenasa i trafieniu z półdystansu Pawła Kikowskiego było już 18:10. Z dystansu raz jeszcze trafił Słupiński, ale pozostałe akcje w ataku przyjezdnych były niedokładne i nie mogły przynieść pozytywnego efektu. Co innego szczecinianie, którzy z dziecinną łatwością zdobywali kolejne punkty. Bardzo dobry fragment zanotował Tauras Jogela, który poszedł w ślady Schenka i także zdobył siedem kolejnych "oczek" dla swojej drużyny. Kiedy dogranie pod kosz wykorzystał Martynas Sajus podopieczni Łukasza Bieli odskoczyli na 12 punktów przewagi (27:15). W ostatniej akcji tej kwarty z dobrej strony pokazał się Desmond Washington, który bez problemu minął kilku rywali i wejściem pod kosz zdobył dwa punkty (29:18).
Po wznowieniu gry raz jeszcze dobrze odnalazł się Jogela, który zebrał piłkę i popisał się dobitką. Na całe szczęście dla gości i oni znaleźli swój silny punkt. Był nim Maverick Morgan, który szybo zastąpił słabo dysponowanego Damonte Dodda. Amerykański środkowy dobrze prezentował się w polu trzech sekund i dzięki temu King nie powiększał swojej przewagi. Kiedy kontrę wykończył Schenk, a Kikowski dobrze ustawił się przy wybiciu piłki zza linii końcowej i zdobył łatwe punkty było już 40:26. Gliwiczanie wzięli się jednak w końcu do roboty i z półdystansu przymierzył Washington, a z jeszcze dalszej odległości Radwański (40:31). King jednak nie pozwolił na więcej, a "trójka" z czystej pozycji Łukasza Diduszki i wejście pod kosz Kikowskiego dało miejscowym już 16 "oczek" przewagi (47:31). Końcówka tej kwarty należała jednak do przyjezdnych. Jeszcze raz zza łuku skuteczny okazał się Radwański, Morgan wykorzystał doskonałe podanie Macka i zakończył akcję wsadem, a na koniec amerykański rozgrywający GTK przez nikogo nie atakowany wbił się pod kosz (49:38).
Po dłuższej przerwie zdecydowanie lepiej rozpoczęli gliwiczanie. Po skutecznej dobitce Morgana, dynamicznym wejściu pod kosz Radwańskiego i akcji 2+1 w wykonaniu Macka przyjezdni zredukowali straty do siedmiu punktów (52:45). Niestety, po drugiej stronie parkietu także Sajus trafił z faulem, a Jogela wykorzystał świetne podanie z własnej połowy i wykończył akcję z powietrza. Sytuację próbował ratować Słupiński, który raz jeszcze trafił zza łuku, ale kolejne akcje należały do miejscowych. W prosty sposób punkty zdobył Paliukenas, który wzorem Kikowskiego sprytnie uciekł za plecy obrońcy przy wybiciu piłki zza linii końcowej i zdobył łatwe punkty, a następnie Jogela trafił spod kosza (61:48) i trener Paweł Turkiewicz poprosił o przerwę na żądanie. Ta przyniosła oczekiwany skutek, bo odmienieni zawodnicy GTK zdobyli w krótkim odstępie czasu siedem punktów (61:55) i tym razem trener gospodarzy musiał zareagować. I również w tym przypadku decyzja okazał się słuszna, bo najpierw drogę do kosza znalazł Justin Watts, a następnie Mateusz Bartosz popisał się efektownym wsadem (65:55). Goście próbowali ponownie się zbliżyć za sprawą Macka, ale po drugiej stronie parkietu równie skuteczny był Paliukenas (72:60).
Na początku czwartej odsłony raz jeszcze dobrze zaprezentował się Bartosz, który mimo słabszych warunków fizycznych wygrał rywalizację z Doddem. Amerykański środkowy wkrótce zrewanżował się swojego rywalowi, ale wcześniej jeszcze jedną "trójką" popisał się Mack. Kontrę wykończył Jakub Dłoniak, a Mack raz jeszcze zaprezentował akcję 2+1. Dodatkowo z dystansu przymierzył Washington i trener Łukasz Biela zmuszony został do poproszenia o rozmowę ze swoimi zawodnikami (80:73). Tym razem efekt był odwrotny od zamierzonego, bo gliwiczanie kontynuowali swoją serię. Dwa rzuty wolne wykorzystał Mack, a Washington zdobył punkty z kontry (80:77). Na chwilę GTK zatrzymał Jogela, ale kolejna "trójka" Washingtona i skuteczna dobitka Dodda pozwoliły doprowadzić do wyrównania (82:82). Goście szybko dostali szansę na wyjście na prowadzenie, ale Mack spudłował dwa rzuty wolne. Zdecydowanie lepiej spisał się Słupiński, który okazał się bezbłędny na linii. Do remisu doprowadził Kikowski, który uciekł po linii końcowej Radwańskiemu. King ponownie wyszedł na prowadzenie po "trójce" Paliukenasa. Podopieczni Pawła Turkiewicza grali cierpliwie i najpierw akcję pod koszem skończył Dodd, a następnie Słupiński wytrzymał kolejna wojnę nerwów i trafił dwa rzuty wolne (88:88). Szczecinianie raz jeszcze wyszli na prowadzenie po akcji Jogeli. Gliwiczanie odpowiedzieli świetnym rzutem Washingtona z 9 metrów i objęli prowadzenie. Trener Łukasz Biela poprosił o przerwę i rozrysował akcję. Jogela po zasłonie wyszedł na pozycję i kiedy otrzymał piłkę od Paliukenasa od razu złożył się do rzutu. Niestety, piłka wpadła do kosza i przyjezdni musieli przeprowadzić kolejną skuteczną akcję. W kilka sekund Washington przedostał się na połowę rywala, ale tym razem chybił i to gospodarze unieśli ręce w geście triumfu.
GTK zmierzy się teraz w arcyważnym meczu z Treflem Sopot. Spotkanie odbędzie się w niedzielę o godzinie 17:00.
King Szczecin - GTK Gliwice 92:91 (29:16, 20:20, 23:22, 20:31)
King: Schenk 11 (1x3), Paliukenas 15 (1x3), Kikowski 14 (2x3), Jogela 20 (1x3), Sajus 11 - Watts 7 (1x3), Bartosz 6, Diduszko 6 (2x3), Williams 2. Trener Łukasz BIELA.
GTK: Mack 18 (2x3), Robak 6, Radwański 14 (4x3), Słupiński 14 (3x3), Dodd 6 - Washington 15 (3x3), Morgan 12, Dłoniak 4, Kiwilsza 2, LaChance. Trener Paweł TURKIEWICZ.