Reprezentacja Polski rozpoczęła czwarty turniej Ligi Narodów od zwycięstwa z Argentyną w pięciu setach.
Polacy do Mediolanu pojechali w innym składzie niż na poprzednie zawody w Azji. Na pierwszej przerwie technicznej premierowej partii na prowadzeniu byli Argentyńczycy (6:8), ale Polacy wzięli się za odrabianie strat i na kolejnej przerwie to "Biało-czerwoni" prowadzili jednym punktem. Od tego momentu na parkiecie zdecydowanie lepiej prezentowali się podopieczni trenera Vitalaa Heynena, którzy odskoczyli, kontrolowali grę i wykorzystali trzecią piłkę setową, wygrywając do 21.
Drugi set dostarczył więcej emocji. Argentyńczycy prowadzili wyrównaną walkę z Polakami i w końcówce prowadzili 21:20. Ponownie jednak górą byli "Biało-czerwoni", którzy tym razem wygrali do 23. Trzecia część również przez większą część była pojedynkiem punkt za punkt i wynik oscylował wokół remisu (9:9, 13:13). Przy stanie 14:13 dla Argentyny kontuzji nabawił się środkowy rywali, Sebastian Sole. Do drugiej przerwy technicznej zawodnicy z Ameryki Południowej jeszcze prowadzili, ale po chwili Polska przejęła inicjatywę, zdobyła cztery punkty z rzędu i prowadziła już 21:17.
Gdy wydawało się, że za chwilę set zakończy się łatwą wygraną, Argentyńczycy... zdobyli pięć "oczek" z rzędu i objęli prowadzenie 23:22. W następnej akcji zaatakował Bartosz Kwolek, a sędzia zasygnalizował aut. Heynen wziął challenge, po którym okazało się, że atak był jednak w boisko. Po chwili jednak Argentyńczycy i tak stanęli przed szansą wygrania seta. Pierwszego setbola Polacy obronili, przy drugim ponownie "Biało-czerwonych" uratował challenge po błędnej decyzji sędziego. Trzecią piłkę rywale już wykorzystali. Także i tym razem potrzebna była powtórka video.
Zła gra z końcówki trzeciego seta miała miejsce także na początku czwartej części, w której rywale szybko uciekli na trzy punkty (4:7). Polacy grali coraz bardziej niedokładnie i w efekcie przewaga Argentyny urosła do siedmiu "oczek" (7:14). Co prawda Polska odrobiła część strat, ale Argentyńczycy i tak wygrali bez większych problemów do 20.
W tie-breaku niemoc Polaków wciąż trwała. Argentyna szybko wypracowała przewagę (4:8), ale po przerwie technicznej Polacy zaczęli odrabiać i doprowadzili do wyrównania (9:9). Po chwili - po ataku Bartosza Kwolka mistrzowie świata po raz pierwszy w tej partii wyszli na prowadzenie. Do końca meczu toczyła się zacięta walka o zwycięstwo. Argentyna zdołała wyjść na prowadzenie 14:12, ale nie wykorzystała dwóch meczboli. Po chwili asem serwisowym popisał się Kwolek i to Polska była o krok od wygranej. Tym razem to Argentyńczycy obronili aż trzy piłki meczowe, ale przy czwartej zaatakowali w aut, co dało zwycięstwo "Biało-czerwonym".
To szóste zwycięstwo Polski w Lidze Narodów. Na ten moment Polacy zajmują szóste miejsce, które jednak nie daje awansu do Final Six. Gospodarze turnieju finałowego - Amerykanie - mają zapewniony udział w Final Six, są na siódmej pozycji. W takiej sytuacji awans daje pierwszych pięć lokat. Do piątej Rosji - która rozegrała jeden mecz mniej - "Biało-czerwoni" tracą dwa punkty.
Jutro Polacy zagrają z Serbią, a w niedzielę z gospodarzami - Włochami.
Polska - Argentyna 3:2 (25:21, 25:23, 25:27, 20:25, 19:17)
Polska: Maciej Muzaj, Marcin Komenda, Jakub Kochanowski, Bartosz Kwolek, Bartosz Bednorz, Norbert Huber, Damian Wojtaszek (libero) oraz Łukasz Kaczmarek, Grzegorz Łomacz, Aleksander Śliwka, Karol Kłos.