Pochodzący z Raciborza Samuel Kołek ma za sobą trzy udane starty, w których wywalczył trzy medale - w tym jeden złoty.
Pierwszy ze srebrnych krążków raciborzanin zdobył w Glasgow, gdzie odbywała się impreza z cyklu Great Scottish Run, a drugi tydzień później, podczas półmaratonu w Cardiff. W kolejnym starcie - w półmaratonie w Manchesterze - Kołek okazał się najlepszy.
- Zapowiadało się deszczowo i trochę niepewnie podchodziłem do wyścigu, bo brakuje mi doświadczenia na biegach ulicznych, w takiej pogodzie. Wieczorem, przed startem, kiedy byłem już pewny, że będzie padało, przykleiłem siatkę antypoślizgową na gumę na rękawicach, w miejscu gdzie stykają się z obręczami. Nie byłem pewien czy siatka wytrzyma pełny dystans - przyznał po zawodach.
- W dzień wyścigu musiałem wstać wcześnie, żeby dojechać na parking przy linii startu przed zamknięciem dróg w Manchesterze. Czułem się bardzo dobrze. Postanowiłem rozegrać to taktycznie i spokojnie od początku. Usiedliśmy za pierwszym zawodnikiem razem z moim kolegą z grupy, żeby zobaczyć na co go stać. Po pierwszym bardziej stromym podjeździe znaliśmy już jego słabą stronę. Postanowiliśmy mu uciekać do następnego wzniesienia na zmianę biorąc na siebie wiatr. Kiedy dojechaliśmy do następnej górki mocno ją zaatakowałem i szybko rozpędziłem wózek do prędkości maksymalnej. Po jej zdobyciu, zacząłem powiększać swoją przewagę od trzeciego kilometra aż do mety. Na 15. kilometrze zgubiłem siatkę antypoślizgową z prawej rękawicy, po następnym kilometrze z lewej, co utrudniało mi wspinanie się na kolejne podjazdy. Mimo wszystko wygrałem pewnie z trzyminutową przewagą.
Biorąc pod uwagę warunki atmosferyczne bardzo się cieszę z uzyskanego czasu i ze swojej dyspozycji bo był to trzeci wyścig w ciągu 15 dni - zrelacjonował Kołek, który za niecałe dwa tygodnie wystartuje w maratonie w Dublinie.