Sobota, 28 grudnia 2024

imieniny: Teofili, Godzisława, Antoniego

RSS

Sroga lekcja w Magdeburgu

24.11.2019 20:13 | 0 komentarzy | Olla

Imponującą oprawą i ponad czterotysięczną publicznością przywitał NMC Górnika Zabrze Magdeburg przed rewanżowym spotkaniem w ramach III rundy eliminacji Pucharu EHF. Trójkolorowi z cenionym rywalem mieli porachunku po spotkaniu w Zabrzu, w którym przegrali aż dwunastoma trafieniami. Kwestia awansu była odległa, ale kluczowym było, by jak najlepiej zaprezentować się przed niemiecką publicznością.

Sroga lekcja w Magdeburgu
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Imponującą oprawą i ponad czterotysięczną publicznością przywitał NMC Górnika Zabrze Magdeburg przed rewanżowym spotkaniem w ramach III rundy eliminacji Pucharu EHF. Trójkolorowi z cenionym rywalem mieli porachunku po spotkaniu w Zabrzu, w którym przegrali aż dwunastoma trafieniami. Kwestia awansu była odległa, ale kluczowym było, by jak najlepiej zaprezentować się przed niemiecką publicznością.

W składzie Trójkolorowych doszło do małej zmiany. Pawła Kazimiera trener zastąpił Łukaszem Gogolą, który powrócił do gry po drobnym urazie kostki wykluczającym go jednak z dwóch ostatnich spotkań. Przez pierwsze minuty oba zespoły wymieniały się ciosami i utrzymywał się remis. Dwa błędy zabrzan w ataku dały jednak gospodarzom okazje do kontrataków, które wykorzystali Mertens i Hornke na 6:4. Przed większymi stratami Trójkolorowych chronił Jakub Skrzyniarz w bramce, ale Tobias Thulin nie był dłużny i również świetnie popisywał się paradami. Trójkolorowi wciąż nie potrafili skonstruować dobrej akcji w ataku, co magdeburzanie przekuwali w kolejne okazje rzutowe. Seria czterech trafień z rzędu dała wynik 10:5 dla gospodarzy, którzy przy okazji jeszcze bardziej uaktywnili się w obronie. Dali jednak sporo miejsca Markowi Daćce, który szybko zmniejszył straty. Wciąż jednak Trójkolorowi mieli do odrobienia cztery bramki, co było tym trudniejsze, że obrona gospodarzy wyraźnie przeszła do formacji 5-1, a czasem nawet 4-2. Coraz pewniej jednak poczyniał sobie Adrian Kondratiuk, który z roli etatowego asystenta powoli zmieniał się w czołowego strzelca, przywołując wspomnienia z ostatniego sezonu w barwach Wybrzeża Gdańsk. Trzy akcje z rzędu dały zmniejszenie strat do wyniku 16:13. Zabrzanie wyraźnie uszczelnili defensywę i ciężko pracowali, by przechwytywać piłki. Wszystko jednak wróciło do smutnej normy, bo gospodarze wykorzystali trzy okazje, w tym fantastyczną wrzutkę Mertensa do Steinerta i tablica znów wskazywała 19:14. Zabrzanie wciąż nie potrafili dogonić rywala i ostatecznie pierwszą połowę zakończyli wynikiem 22:15.

Drugą połowę rozpoczęła szybka bramka Hornkego i… kilka kolejnych akcji obu zespołów, które były wyjątkowej urody, ale nie trafiały do siatki. Wreszcie Niemcy pokazali świetne podanie między skrzydłowimi, które znów wykończył Hornke. Wciąż prawdziwą zmorą zabrzan byli skrzydłowi, którzy tym razem nie ostrzeliwali Górnika tylko z pozycji, ale przede wszystkim z kontr. Gdy SCM zdobył dziesięć bramek przewagi (26:16), w ich grę weszła jeszcze większa lekkość i łatwość. Trafiali z sytuacji zdawałoby się… nierealnych. Zabrzanom za to nie wpadały karne (Thulin odbił próbę Sluijtersa), a nawet rzuty do pustej bramki z połowy boiska (Sićko). Wtedy jednak po instrukcjach trenera Marcina Lijewskiego, w zabrzan wszedł nowy duch. Dwie akcje wykorzystał Sluijters, kombinacyjnie zagrał Kondratiuk i było już "tylko: 30:20. Niestety Thulin znów popisał się i obronił kolejny rzut karny, tym razem w wykonaniu Gogoli w pierwsze tempo. Czego jednak nie zdobył z siedmiu metrów, to poprawił siatkarskim pchnięciem, gdy piłka toczyła się w kole, w kolejnej akcji.

Paradoksalnie zabrzanie najlepiej zaczęli prezentować się właśnie w końcówce. Być może gospodarze kontrolując wynik, mogli pozwolić sobie na danie im więcej miejsca, ale jednak gra wyglądała bardzo swobodnie i kolejne akcje naprawdę cieszyły oko. Przewaga Magdeburga, choć mniejsza niż w Zabrzu, wciąż jednak było niezmienna i to oni witali się z fazą grupową Pucharu EHF. Zabrzanom pozostawała radość z udanej końcówki, w której udało się między innymi wyeliminować dwóch zawodników gospodarzy na dwie minuty, a dzięki temu mieć więcej pola do gry w obronie i ataku. Gospodarze jednak prędko ustawili zabrzan do pionu i wykorzystali trzy okazje z rzędu na 37:25. W ostatniej minucie zabrzanie stanęli jeszcze przed okazją, by honorowo zmniejszyć przewagę Niemców. Zagrali szeroko, spokojnie dysponując piłką i... równie dostojnie, co cała akcja, do bramki trafił Bartłomiej Tomczak. Ustalił tym samym wynik na 37:26.

SC Magdeburg - NMC Górnik Zabrze 37:26 (22:15)

SC Magdeburg: Thulin - Chrapkowski 1, Steinert 4, Pettersson, Hornke 11, Kuzmanovski 5, Mertens 8, Lagergren 1, O'Sullivan 2, Bezjak 1, Damgaard 2, Kurch, Preuss 2. Trener: Bennet Wiegert
Kary: 4 minuty (Bis 2)

NMC Górnik: Skrzyniarz - Bondzior 2, Daćko 2, Bis, Tomczak 2, Sićko 2, Sluijters 7, Czuwara 4, Pawelec, Buszkow, Tatarincew, Gogola 2, Kondratiuk 5. Trener: Marcin Lijewski
Kary: 8 minuty (Chrapkowski 3, O'Sullivan)
Czerwona kartka: Chrapkowski (z gradacji kar)

Materiał prasowy NMC Górnik Zabrze