Adam Jachimowicz i Piotr Hauder po meczu LKS Tworków - Czarni Gorzyce
Zobacz co po meczu raciborskiej klasy okręgowej pomiędzy LKS-em Tworków, a Czarnymi Gorzyce, powiedzieli trenerzy: Adam Jachimowicz i Piotr Hauder.
Adam Jachimowicz, trener LKS-u Tworków: Jest spory żal, bo nie przegraliśmy u siebie od przeszło roku, a teraz musieliśmy uznać wyższość rywala w hicie kolejki. Obawialiśmy się tego meczu, bo przyjechały Gorzyce, bardzo poukładany zespół. O tym, że przyjechali w osłabionym składzie dowiedzieliśmy się tuż przed meczem. Czarni trenują trzy razy w tygodniu, kadrę mają dużą i widać w tej drużynie pracę Piotrka, mojego kolegi. Bardzo mu gratuluję wygranej i tego, że są liderem. Nie znajdują się tam przez przypadek. My również mamy bardzo fajny zespół, ale nie mamy możliwości tyle trenować, niektórzy chłopcy pracują w Austrii i często zdarza się, że trenujemy tylko raz w tygodniu pełnym składem. Było widać przewagę motoryczną zespołu z Gorzyc. Mieliśmy swoje sytuacje w meczu poza golami, słupek Kocota i poprzeczka Sikorskiego, więc trochę mieliśmy pecha. Mam wrażenie, że Gorzycom się bardziej chciało i walecznością zapracowali na trzy punkty. Nasz cel nie ulega zmianie, wciąż walczymy o pierwszą czwórkę. Chcemy jeszcze wygrać przynajmniej dwa mecze, żeby mieć pewną grupę mistrzowską. Najważniejsze jednak, żeby te rozgrywki udało się dokończyć.
Piotr Hauder, trener Czarnych Gorzyce: Nie mogłem skorzystać z czterech podstawowych zawodników w tym meczu, więc ważne, że wchodzą zmiennicy i potrafią ciągnąć ten wózek. Ogromny szacunek dla drużyny, bo zrobiła dobrą robotę. Przez pierwsze 20 minut faktycznie nie potrafiliśmy złapać rytmu, myślę, że spowodowane to było rotacją w składzie i drużyna zastanawiała się czy na pewno jest w stanie pokonać Tworków. Po bramce Łukasiaka uwierzyli i poszli po zwycięstwo. Dwie bramki, które straciliśmy to w zasadzie były prezenty od nas. Nie przeszkadzaliśmy zbyt mocno rywalowi w zdobyciu tych bramek. O naszej wygranej ostatecznie zdecydował fantastyczny gol Krzyżoka. Przed meczem mówiłem Mateuszowi, że rozmawiałem z trenerem Jackiem Trzeciakiem, który zapytał mnie "co Ty masz za chłopaka?". Ja Mateusza znam od czasów kiedy przyszedłem do Odry Centrum, on był jeszcze juniorem, wtedy na niego postawiłem i Mateusz zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Następnie wziąłem go ze sobą do Turzy, jednak potem nasze drogi się rozeszły, gdy po kilku meczach mnie zwolnili. Ucieszyłem się, że Mateusz znów mógł dołączyć do mojej drużyny, tym razem w Gorzycach. Mateusz potrafi świetnie przymierzyć z wolnego, ma dobrze ułożoną nogę, a przede wszystkim jest dobrym człowiekiem, a życie to oddaje często w ten sposób. Drużyna zapracowała na lidera i mam nadzieję, że już tak zostanie, choć mamy jeszcze kilka meczów. Każdy chce wygrać, my także, więc zapowiada się ciekawie. Tradycyjnie skupiamy się na kolejnym meczu. Co do braku publiczności... to sport jest dla ludzi, dla kibiców, ale są takie czasy i żal, że kibiców nie było, bo ten mecz byłby jeszcze bardziej emocjonujący niż był. Trzeba czekać, mieć nadzieję, że dogramy rundę i kibice w końcu wrócą na trybuny.