Aleksander Hylak: Marzenia trzeba spełnić samemu ciężką pracą
15-latek z Raciborza wyznaczył sobie ambitne cele. Kocha piłkę nożną i ciężko pracuje, żeby w przyszłości zostać zawodowym piłkarzem. Marzenia? Grać w Realu Madryt i zdobyć z nim Ligę Mistrzów. Zawodnik cechuje się dużą świadomością i inteligencją – podkreślają trenerzy. Z Aleksandrem Hylakiem rozmawiał Maciej Kozina.
– Kiedy zacząłeś grać w piłkę?
– Była to druga klasa podstawówki, czyli miałem osiem lat. Pierwszym klubem była Unia Racibórz.
– Kto Cię zaprowadził na pierwszy trening?
– Od zawsze sport był mi bliski, bo na początku chodziłem na zajęcia karate. Aktywnie spędzałem czas. Miłość do piłki zaszczepił u mnie dziadek Kazimierz. On grał w piłkę profesjonalnie, grał nawet ze Zbigniewem Bońkiem, ale nie mógł kontynuuować kariery z przyczyn zdrowotnych.
– Rozumiem, że Twoim marzeniem jest zostanie profesjonalnym piłkarzem?
– Oczywiście! Kocham piłkę nożną, mam marzenie i cały czas dążę do celu.
– Kiedy pojawiła się myśl, że chciałbyś zostać profesjonalnym piłkarzem?
– Na samym początku w ogóle takie myśli nie przychodziły mi do głowy. To była bardziej zabawa, hobby. Ale w zasadzie już po pierwszym miesiącu trenowania złapałem bakcyla, spodobało mi się to. Cały czas chciałem poprawiać umiejętności i być lepszym. Tak więc, dosyć szybko pojawiły się myśli o graniu w piłkę trochę poważniej. Cały czas wspiera mnie rodzina, jestem wdzięczny babci Gosi i dziadkowi Jackowi, że kibicują mi na prawie każdym meczu.
– Jesteś lewym obrońcą. Kiedy po raz pierwszy byłeś dopasowany do pozycji, na której występujesz na boisku?
– Na początku grałem na lewej pomocy, skrzydle i ataku. Mój pierwszy trener Andrzej Marców przydzielił mi taką pozycję, a mi to pasowało. Później trener Dariusz Binek zauważył, że dobrze radzę sobie w defensywie i ofensywie. Ostatecznie na pozycji lewego obrońcy umiejscowił mnie trener Janusz Pontus.
– Jak wyglądały kolejne Twoje kroki w piłce zaraz po rozpoczęciu przygody z graniem?
– W Unii Racibórz trenowaliśmy trzy razy w tygodniu. Tam byłem przez trzy lata. Później, jak trafiłem do WSP Wodzisław Śląski, to trenowałem codziennie. Obecnie to we wtorki i środy trenujemy nawet dwa razy dziennie rano – przed szkołą i późnym popołudniem. Najpierw z trenerem Piotrem Żurawikiem, a następnie z trenerem Januszem Pontusem. Czuję różnicę pomiędzy tym co było w Unii Racibórz, a jest teraz w WSP Wodzisław.
– Co było do tej pory dla Ciebie największym przeżyciem?
– Myślę, że jednym z ciekawszych przeżyć był obóz w hiszpańskiej Olivie. Graliśmy tam z bardzo dobrymi drużynami jak Levante i Hercules Alicante. Zdecydowanie jednak najbardziej przeżyłem Madryt, gdy grałem przeciw Realowi Madryt, a dzień później graliśmy z Atletico Madryt. Trener Pontus wyznaczył mnie na kapitana i zremisowaliśmy 1:1. Gdy pojawiłem się w ośrodku Realu, ogromne wrażenie zrobił na mnie cały obiekt, na którym było aż dziesięć boisk! Trener Ponus, który pracował tam jako skaut i grali tam jego wychowankowie Kamil Glik, Kamil Wilczek, Szymon Matuszek i Krzysztof Król, miał możliwość zorganizowania takiego prestiżowego meczu. Podczas pobytu w Hiszpanii zwiedzałem wówczas nowy stadion El Wanda Metropolitano, na którym mecze rozgrywa Atletico Madryt.
– Jaka była najdziwniejsza albo najśmieszniejsza sytuacja z jaką spotkałeś się na boisku?
– Śmieszną sytuację... pamiętam z moim kolegą Szymonem, który zapomniał soczewek niwelujących wadę wzroku, a mimo tego strzelił dwa piękne gole, choć wszyscy wiedzieliśmy, że nie za dużo widzi. Inną sytuacją było to kiedy dwukrotnie w krótkim momencie zostałem ukarany i musiałem opuścić boisko na dwie minuty. Ledwo wróciłem na boisko i znów za faul musiałem je opuścić.
– Były pewnie i gorzkie momenty w dotychczasowej przygodzie z piłką.
– Z pewnością był to mecz z Tychami. Silni fizycznie zawodnicy okazali się od nas nieznacznie lepsi strzelając zwycięskiego gola w ostatnich minutach. Stawką był awans. Byłem pewien, że wygramy ten kluczowy mecz, bo długo prowadziliśmy w tabeli ligowej i mieliśmy lepsze statystyki, ale niestety taka jest piłka – raz się wygrywa, a raz przegrywa. Wiem, że trzeba grać do końcowego gwizdka, wyciągnąłem wnioski z tamtej porażki.
– Czerpiesz wzorce z któregoś ze znanych piłkarzy?
– Oczywiście, że tak! Przede wszystkim obserwuję Sergio Ramosa, bardzo lubię jego styl. Marcelo dla mnie też jest wybitnym zawodnikiem. Ferland Mendy, Alphonso Davies i Jordi Alba także mi imponują. Oczywiście skupiam się na zawodnikach, którzy grają na tej samej pozycji co ja.
– Wymieniłeś zagranicznych zawodników, a jest jakiś polski piłkarz, z którego możesz brać przykład? Ty grasz na lewej obronie, a na prawej gra np. Łukasz Piszczek.
– Gra Piszczka zawsze mi się podobała, dobrze gra też Maciej Rybus. Skupiam się jednak na najlepszych piłkarzach świata na danej pozycji. Według mnie Rybus jest dobry, ale nie jest to czołówka światowa. W czołówce światowej jest oczywiście Robert Lewandowski i robi na mnie ogromne wrażenie, aczkolwiek gra na zupełnie innej pozycji niż ja.
– Czego chciałbyś się od nich nauczyć?
– Ostatnio graliśmy mecz z Rozwojem Katowice i oglądałem sobie w ramach koncentracji przedmeczowej grę Sergio Ramosa i innych zawodników. Czuję, że jak ich oglądam i się na nich wzoruję to mi to pomaga. Przekładam potem te zagrania na mój mecz.
– Wiesz nad czym pracować, żeby się poprawić?
– Cały czas poprawiam elementy, które wychodziły mi gorzej. Wszystko tak naprawdę da się poprawić, ale trzeba dużo trenować. Aktualnie chcę pracować nad tym, żeby nabrać masy i siły oraz zwiększyć stabilność. Uważam, że jestem szybkim zawodnikiem, ale wiem, że jeszcze mogę to poprawić i być jeszcze szybszy. Z takich najnowszych założeń, jakie sobie wyznaczyłem jest to, żeby nie dać z boku boiska stworzonego zagrożenia pod bramką. Nie pozwolić rywalowi strzelić bądź dośrodkować.
– Pewnie jak każdemu chłopakowi w Twoim wieku marzy Ci się w przyszłości reprezentacja Polski.
– Mam nadzieję, że gra w kadrze jest na horyzoncie. Będę robił wszystko, żeby zainteresować trenerów swoją osobą. Jest to nie tyle w zasięgu ręki, ile w zasięgu nóg.
– Najpierw kadry juniorskie, a potem być może i seniorska już nie pod wodzą Jerzego Brzęczka, bo właśnie przed chwilą dowiedzieliśmy się, że selekcjoner został zwolniony przez Zbigniewa Bońka.
– A zwolnili go? Naprawdę? Ledwo skończyłem zajęcia w szkole i jeszcze o tym nie słyszałem.
– Ile czasu poświęcasz piłce nożnej w tygodniu?
– Naprawdę sporo! 14 godzin treningu piłkarskiego, do tego dochodzą treningi indywidualne, a i dojazd na treningi też pochłania czas. W wolnym czasie dochodzi jeszcze jazda na rowerze. Oglądanie meczów to też jest poświęcenie się piłce nożnej. Śmiało można powiedzieć, że większość mojego dnia to piłka nożna.
– Jakie są Twoje największe atuty?
– Szybkość. Niestandardowa celność dośrodkowań. Dobre zachowanie w defensywie. Konsekwencja.
– Jakiej drużynie kibicujesz?
– Od zawsze to była Barcelona. Aczkolwiek w Realu Madryt lubię patrzeć na grę kilku zawodników. Generalnie piłka hiszpańska mi się bardzo podoba.
– A w Polsce jest taki klub, któremu kibicujesz?
– Myślę, że to jest Lech Poznań.
– Masz jakieś hobby, zainteresowania poza piłką nożną?
– Lubię uczyć się języków. Od dwóch lat uczę się hiszpańskiego.Poświęcam również czas na naukę w szkole – miałem świadectwo z czerwonym paskiem. Interesuję się też historią i lubię chemię. Znajduję też czas na inne zajęcia. W wakacje np. robiłem serwer w Minecrafcie. Stworzyłem sobie też konto na facebooku, które chcę wypromować. Jak byłem młodszy to zbierałem karty piłkarskie.
– Kim chciałbyś zostać, gdyby nie wyszła przygoda z piłką?
– Myślę, że będzie to piłka nożna. Raczej innego scenariusza nie chcę przewidywać. W moim wieku trudno mi powiedzieć co mógłbym robić jeśli nie grać w piłkę. Lubię informatyczne rzeczy związane z elektroniką.
– Jakie są Twoje marzenia?
– Jeśli mam mówić o marzeniach to o tych najwyższych! Gra w Realu Madryt i wygranie Ligi Mistrzów. A takie na początek to, żeby trafić do polskiej ekstraklasy lub innych zagranicznych lig. Najważniejsze, żebym cały czas grał i poprawiał swoje umiejętności. Marzenia trzeba spełnić samemu ciężką pracą, determinacją i dążeniem do celu. Trzeba sobie go wyznaczać, bo to napędza do kolejnych działań.
– Czego Ci życzyć?
– Zdrowia, szczęścia i oby wszystko poszło po mojej myśli.
Jarosław Hylak, tata Olka
Janusz Pontus, trener WSP
Janusz Pontus, trener WSP
Grzegorz Zmuda, indywidualny trener Aleksandra
Pracowałem z Olkiem nad jego mocnymi i słabymi stronami. Olek charakteryzuje się dużą świadomością, dużą inteligencją boiskową, a do tego wkłada spore zaangażowanie w to co robi. On trafił do mnie w 2016 roku, gdy działałem w Polish Soccer Skills, gdzie zajmowałem się treningiem indywidualnym. Olek przyjeżdżał na zajęcia do Opola, więc to potwierdza jak bardzo dąży do tego, żeby zostać piłkarzem. Mój były podopieczny wyróżnia się ponadprzeciętną ambicją. Przed nim zacznie się teraz poważna piłka, wchodzi w odpowiedni wiek, najważniejsze 2 lata, bo na tym etapie wielu chłopaków odpada. Pojawiają się pierwsze pokusy, uroki życia z tym, że jemu to akurat nie grozi, więc jestem w jego przypadku optymistą. Musi włożyć teraz bardzo dużo pracy i zaangażowania.
Janusz Pontus, obecny trener Olka w WSP Wodzisław
Pojechałem któregoś deszczowego dnia na mecz Unii Racibórz z ROW-em Rybnik, aby poobserwować zawodników z UNII, zobaczyłem wtedy Olka, który był wyróżniającym się zawodnikiem jak również Dawida Kabata. Po rozmowach z rodzicami obaj chłopcy trafili do WSP Wodzisław. Mogę stwierdzić, że Olek ciągle robi ogromne postępy, z miesiąca na miesiąc jest lepszym zawodnikiem, jednym z czynników jest to, że w WSP mierzymy się z najlepszymi drużynami w danej kategorii wiekowej w Europie. Widać u Olka ciągłe postępy i ma wszystko, żeby zostać piłkarzem zawodowym. Jego zaangażowanie i determinacja w dążeniu do celu są godne podziwu. Jego przyszłość? Do 16. roku życia będzie grał w WSP, a później będę chciał go wysłać do jednego z hiszpańskich klubów. To jest odpowiednie miejsce dla niego.
Dariusz Binek, trener indywidualny
Aleksander Hylak to zawodnik, z którym miałem przyjemność pracować w formie treningów indywidualnych. Były to dla niego treningi dodatkowe. Olek wykazywał duże zaangażowanie w realizację zalecanych zadań technicznych. Podczas treningów zaobserwować można było dużą koncentrację z jego strony. Już w tamtym czasie można było zauważyć spore umiejętności piłkarskie. Olek z charakteru to chłopak kulturalny i poukładany.
Najnowsze komentarze