Piątek, 19 kwietnia 2024

imieniny: Adolfa, Tymona, Pafnucego

RSS

Zawodnik GKSu Jastrzębie zakończył karierę

09.04.2021 10:29 | 0 komentarzy | dud

Adam Wolniewicz postanowił zakończyć piłkarską karierę z powodu poważnej kontuzji kolana.

Zawodnik GKSu Jastrzębie zakończył karierę
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

28 sierpnia 2020 roku Adam Wolniewicz rozegrał swój ostatni mecz w tym sezonie. Jak się okazuje, był to ostatni mecz Adama w karierze w ogóle, ponieważ ze względu na problemy zdrowotne zdecydował się na zakończenie kariery piłkarskiej. Pozostał jednak w zespole, ale od kilku tygodni sprawuje już zupełnie inną rolę.

Kończysz definitywnie z zawodowym graniem w piłkę?

Adam Wolniewicz: Tak, podjąłem taką decyzją po konsultacjach z lekarzami i w związku z bólami, z jakimi się borykam po zerwaniu więzadła krzyżowego. Stwierdziłem, że lepiej dla mojego zdrowia w przyszłości będzie, jeżeli zakończę wyczynowe uprawianie sportu.

Zagrałeś w tym sezonie w dwóch meczach, w jednym, przeciwko Stomilowi Olsztyn w Pucharze Polski, strzeliłeś nawet gola. Wydawało się, że te problemy są już za Tobą.

Niestety ból w kolanie narastał z każdym treningiem. W pewnym momencie, po meczu z Arką, nie byłem już w stanie wchodzić po schodach, więc stwierdziłem, że nie ma sensu dalej okłamywać własnego organizmu i grać na tabletkach przeciwbólowych. Zacząłem się rehabilitować i jeździć na konsultacje z różnymi lekarzami. Ostatecznie podjęliśmy decyzję, że kończę z graniem, choć niektórzy lekarze chcieli podejmować się próby operowania tego kolana, ale nie dawałoby to żadnej gwarancji, że ból zniknie.

Zostałeś jednak w zespole, ale Twoja rola od jakiegoś czasu jest inna.

W styczniu i lutym zacząłem się borykać z myślami, co chcę dalej w życiu robić, godząc się jednocześnie z myślą, że nie wrócę do uprawiania sportu. Było to dla mnie ciężka decyzja, bo od najmłodszych lat piłka to była moja druga miłość, która sprawiała mi wielką frajdę. Niestety, ten ból, jaki mi towarzyszył podczas treningów, nie pozwalał na kontynuowanie gry w piłkę na poziomie zawodowym. Pomyślałem, że skoro nie mogę pomóc zespołowi na boisku, to spróbuję to zrobić poza nim poprzez jakieś podpowiedzi czy po prostu pomoc przy organizacji treningów. Po rozmowie z prezesem Stanaszkiem i trenerem Ścieburą doszliśmy do wniosku, że mogę się przydać sztabowi szkoleniowemu. Sam też chciałem zobaczyć, jak to wygląda od drugiej strony i jak się czuję w takiej roli. Do czerwca mam kontrakt z GKS-em Jastrzębie i sprawdzimy, jak się w tym odnajdę. Zobaczymy też, czy nowy trener GKS-u Jastrzębie będzie chciał mieć w sztabie swoich ludzi, czy oprze się również na tych, którzy już w sztabie szkoleniowym pracują.

Czyli wiążesz swoją przyszłość w piłce nożnej z trenerką?

Na tę chwilę, do czerwca, jak najbardziej. Jeżeli będę się w tym czuł dobrze, a na razie tak jest, to podejmę kroki ku temu, żeby rozpocząć kursy trenerskie i dokształcać się w tym kierunku.

Jak na to zareagowali koledzy z drużyny, z którymi przed chwilą dzieliłeś szatnię jako zawodnik, a teraz jesteś po tej drugiej stronie. Zwracają się do Ciebie „panie trenerze”?

Na treningu mówią trenerze, ale po treningu mamy już normalne, koleżeńskie relacje, tak, jak to było do tej pory. Aczkolwiek oczywiście niczego, co było w szatni, nie wynoszę do szatni trenerskiej i na odwrót. Zanim zacząłem pomagać sztabowi szkoleniowemu, to skonsultowałem to z radą drużyny, która nie widziała żadnych przeciwwskazań. Powiedzieli mi tylko krótko: wypad z szatni. Oczywiście żartuję (śmiech). Myślę, że przyjęli tę decyzję pozytywnie, a jak to teraz odbierają, już po jakimś czasie, to trzeba ich zapytać.

Spoglądasz teraz na nasze występy z boku, a że jesteś dość doświadczonym zawodnikiem, to pewnie masz swoje przemyślenia, dlaczego wygląda to tak, jak wygląda.

Gdybym miał streścić ostatnie pięć kolejek, to zdecydowanie zabrakło nam szczęścia. Choćby w meczu z Arką, kiedy najpierw strzelamy gola, którego sędzia nie uznaje, później Arka zdobywa gola, który nie powinien być uznany, bo rozpoczęli grę ze stałego fragmentu z toczącej się piłki. Z Widzewem, szczególnie w pierwszej połowie, też mieliśmy przecież sytuacje, których nie wykorzystaliśmy. Psychologicznie ten bagaż porażek na pewno siedzi chłopakom gdzieś z tyłu głowy i pojawiają się coraz większe obawy. Mam nadzieję, że w meczu z Łęczną się przełamiemy. Zdobyta bramka, otwierająca wynik meczu, na pewno nas napędzi pozytywnie i zdobędziemy trzy punkty. Musimy złapać pewność siebie i powinno być dobrze.

Biuro Prasowe GKS Jastrzębie


Kontakt z autorem: g.duda@nowiny.pl