Wtorek, 23 kwietnia 2024

imieniny: Jerzego, Wojciecha, Adalberta

RSS

Nie trzeba płacić piłkarzom w lidze amatorskiej. A mimo to mieć ich pół setki

20.08.2021 11:27 | 8 komentarzy | art

Prezes Śląskiego Związku Piłki Nożnej, a od kilku dni również wiceprezes PZPN Henryk Kula skrytykował - podczas spotkania z działaczami piłkarskimi w Studziennej - fakt, że kluby decydują się na płacenie zawodnikom za grę na poziomie amatorskich lig. - Płacenie zawodnikom z A-klasy to kazirodztwo - powiedział Kula 12 sierpnia, dając tym samy jasno do zrozumienia, że to patologiczna sytuacja. Są kluby, w których zawodnikom za grę się nie płaci, a mimo to nie narzekają na brak chętnych do gry.

Nie trzeba płacić piłkarzom w lidze amatorskiej. A mimo to mieć ich pół setki
Podstawą dobrej frekwencji na zajęciach w Krostoszowicach są dobre warunki, jakie klub stara się tworzyć ich uczestnikom
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Jednym z takich klubów jest B-klasowy Poltent Inter Krostoszowice. Jego prezes Marcin Piwoński zapewnia, że mimo iż klub nie płaci zawodnikom, to ma do dyspozycji ponad pół setki piłkarzy.

- Dziś mam zadeklarowanych na przyszły sezon około 60 zawodników do gry w dwóch drużynach, a w planach otwarcie jest kolejnej 3 drużyny – tym razem będzie to drużyna OLDBOY 40+, w której już zdeklarowało grę sporo byłych i obecnych zawodników. Nikt nie otrzymuje ani złotówki za grę zarówno w pierwszej, jak i drugiej drużynie. Za to staramy się stworzyć im jak najlepsze warunki do gry. Mamy dobrze utrzymany obiekt, inwestujemy w sprzęt sportowy dla zawodników - podkreśla Piwoński.

Zarazem przyznaje, że klub miał w przeszłości i ma nadal do czynienia z sytuacjami, w których zawodnicy odchodzą, bo w innych klubach mogą liczyć na wynagrodzenie. - Oczywiście kilku zawodników w ostatnich latach odeszło do innych klubów na ten sam nawet poziom rozgrywek, wprost mówiąc o tym, że otrzymali dodatkowe fundusze i to - moim zdaniem - czasami całkiem niemałe. Osobiście dziwi mnie takie podejście klubów, które kilku zawodnikom płacą po 100-200 zł za mecz, a czasami nawet i więcej – a innym z zespołu nie dają nic – jak dla mnie to patologia organizacyjna z krótkimi nogami - mówi Marcin Piwoński.

Zaznacza, że klub, którego jest prezesem ma co prawda sponsora tytularnego, ale to nie znaczy, że jest bogatym klubem. - Przypominam, że zmiana nazwy miała charytatywny charakter, a środki zdobyte dzięki temu w całości trafiły na konto WOŚP.