Niedziela, 22 grudnia 2024

imieniny: Honoraty, Zenona, Franciszki

RSS

Nie miał większych nadziei, że tam pobiegnie. Krzysztof Jeremicz na maratonie w Bostonie

27.05.2022 20:49 | 0 komentarzy | ma.w

- Świadomość, że biegnie się w najstarszym biegu na świecie, sprawia, że człowiek czuje się wyjątkowo - podkreśla raciborzanin, który w 2019 roku pokonał trasę maratonu w Nowym Jorku i tamten rezultat pozwolił mu, starać się o udział w bostońskim biegu.

Nie miał większych nadziei, że tam pobiegnie. Krzysztof Jeremicz na maratonie w Bostonie
Krzysztof Jeremicz przebiegł w kwietniu tego roku jeden z najsłynniejszych maratonów na świecie. W Bostonie uzyskał czas 3:22:21. Zdj. z archiwum biegacza
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Do USA jechał po przebytych niedawno perturbacjach zdrowotnych. Na dzień przed biegiem solidnie go przemoczyło i przewiało, a w momencie startu miały być ledwie 3 stopnie na plusie.

- Nie powiem, żebym się wyspał. Swoje zrobił stres i różnica czasu, 6 godzin wcześniej niż w Polsce - tak chwile przed wyruszeniem w trasę wspomina raciborski pasjonat biegania.

  • O tym jak Krzysztof Jeremicz biegł wśród kibicujących uczennic koledżu, które chcą się całować z każdym maratończykiem.
  • O tym jak dotarł do Wzgórza Złamanego Serca
  • O tym jak założył medal z jednorożcem, uzyskując czas 3 godz. 22 minuty i 21 sekund przeczytają Państwo w relacji poniżej.

Zmęczenie było duże, ale radość na mecie jeszcze większa

Maraton w Bostonie to marzenie wielu osób biegających długie dystanse. To legendarny bieg, uważany za najstarszy nie tylko maraton, ale w ogóle najstarszy bieg na świecie. Pierwsza edycja odbyła się już w 1897 roku, czyli rok po I Igrzyskach Olimpijskich w Atenach. Dlaczego więc Maraton Bostoński uchodzi za najstarszy bieg? Chodzi o najstarszy cyklicznie (rokrocznie) odbywający się bieg, A Maraton Bostoński rozgrywany jest od 1897 r.

Wyłom nastąpił dopiero w 2020 roku, kiedy to plany organizatorów pokrzyżowała pandemia COVID-19, a bieg odbył się jedynie w wersji wirtualnej (formalnie jednak zachowano numerację i bieg ten był 124. edycją imprezy).

Był to pierwszy taki przypadek w historii tego maratonu, choć już ponad 100 lat wcześniej, w 1918 roku w ramach solidarności z żołnierzami walczącymi w na frontach I Wojny Światowej, bieg przeprowadzono nie w tradycyjnej formie, ale w formie sztafety wojskowej.

Z kolei w 2013 roku bieg został przerwany z uwagi na zamach bombowy, który odbił się dość szerokim echem na całym świecie. Choć to bieg, który w jakiś sposób zdefiniował podejście do maratonu, to paradoksalnie wyniki osiągane na jego trasie nie mogą być uznawane za oficjalne rekordy w myśl wytycznych World Athletics, gdyż trasa nie spełnia wymogów takich jak odległość startu od mety oraz różnica wysokości. W biegu udział bierze około 30 tysięcy biegaczy. Do tego dochodzi około milion kibiców na trasie.

Kobiety nie mogły

W tym roku odbywała się już 127 edycja biegu. Dodatkowo był to jubileuszowy 50 bieg, w którym mogły startować kobiety. Wcześniej formalnie nie było to możliwe. Słynne jest zdjęcie, na którym dyrektor biegu próbuje siłą ściągnąć kobietę, która razem z mężczyznami biegnie w Maratonie Bostońskim. Ostatecznie Katherine Switzer, bo to o niej mowa dobiegła do mety, a cała sytuacja miała miejsce w 1967 roku, choć już rok wcześniej Roberta Gibb przebiegła trasę maratonu, tyle, że bez rejestracji i bez numeru startowego, stąd nie została sklasyfikowana.

Dostanie się do Maratonu Bostońskiego, zaliczanego do cyklu Abbott World Marathon Majors, obejmującego sześć najważniejszych światowych maratonów (Tokio, Boston, Londyn, Berlin, Chicago, Nowy Jork) nie jest sprawą prostą.

O ile na pozostałe z szóstki wielkich światowych maratonów można dostać się poprzez losowanie lub przez zakup pakietów z biur podróży, o tyle do Maratonu Bostońskiego można dostać się głównie poprzez kwalifikację czasową.

Pewna pula pakietów jest też przeznaczona dla organizacji charytatywnych. Wymogi kwalifikacyjne są dopasowane do płci i do wieku uczestników, ale pomimo to ich spełnienie nie jest takie proste i wielu chętnych mimo zaliczenia pozostałych biegów z Wielkiej Szóstki ma problemy z zakwalifikowaniem się do maratonu w Bostonie. Dodatkowo w przypadku Maratonu Bostońskiego samo spełnienie limitu kwalifikacyjnego nie daje jeszcze prawa startu, gdyż zależy to od ilości osób, które te minimum spełnią.

Jeśli osób tych będzie więcej niż przewidziana przez organizatorów liczba miejsc, do startu dopuszczeni zostaną ci z najlepszymi czasami w danych kategoriach. A ukończenie wszystkich sześciu biegów z cyklu daje wpis na listę Six Star Finishers, a także specjalny medal za ich ukończenie. Powoduje to, że chętnych do startu w biegach z tzw. Wielkiej Szóstki jest kilka, a nawet kilkanaście razy więcej niż pula dostępnych miejsc.

Potrzebny większy zapas

Do Maratonu Bostońskiego zgłosiłem się pod koniec 2021 roku. Nie miałem jednak jakichś bardzo wielkich nadziei, gdyż mój czas kwalifikacyjny był tylko o 1 minutę i 13 sekund lepszy od podanego przez organizatorów minimum, a historycznie trzeba było mieć nieco większy zapas.

Trzeba jednak zaznaczyć, że od 2020 roku organizatorzy zaostrzyli wymogi kwalifikacyjne, podnosząc limity w poszczególnych kategoriach o 5 minut, co teoretycznie przy spełnieniu minimum powinno ułatwić zakwalifikowanie się, ale z drugiej strony poziom i ilość biegaczy amatorów zwiększyły się w ostatnich latach, więc wiadomo było, że łatwo dostać się nie będzie.

Czas kwalifikacyjny 3:18:47 uzyskałem w maratonie w Nowym Jorku pod koniec 2019 roku, ale z uwagi, na pandemię i niewielką ilość biegów w 2020 roku, organizatorzy wydłużyli okres kwalifikacyjny z 1 roku do 2 lat.

Jakież było moje zdziwienie gdy 18 listopada 2021 r., organizatorzy ogłosili, że wszyscy, których spełnienie limitów kwalifikacyjnych potwierdzą (pozytywnie zweryfikują) organizatorzy, otrzymają prawo startu w Maratonie Bostońskim. Radości nie było końca. 2 grudnia formalnie otrzymałem od organizatorów potwierdzenie zakwalifikowania mnie do maratonu w Bostonie.