Jerzy Woźniak donosi do prokuratury na GKS
- Do prokuratury rejonowej wpłynęło zawiadomienie o nieprawidłowościach i finansowych nadużyciach w klubie sportowym GKS - poinformował portal Nowiny.pl.
Jak nieoficjalnie dowiedzieli się dziennikarze, autorem pozwu jest Jerzy Woźniak, który pełnił funkcję prezesa w postawionym w stan likwidacji jastrzębskim klubie. W lipcu podjęto uchwałę o likwidacji GKS-u Jastrzębie, co było konsekwencją bardzo złej kondycji finansowej klubu - dług szacowano na 2 miliony złotych.
Portal przypomina słowa Woźniaka: - Na walnym zebraniu wyborczym zostałem oszukany. Zapewniano mnie, że zawarto układ ratalny w skarbówce, ale o tym, że za 2009 rok nie zapłacono ani złotówki podatku, nie raczono już wspomnieć. I mnie teraz te zaległości dopadły! - mówił Woźniak na ostatnim zebraniu likwidowanego GKS.
Woźniak chciał przekształcenia GKS-u w spółkę akcyjną, twierdził nawet, że ma inwestora, który wyłoży milion złotych. Po ogłoszeniu tych rewelacji, Woźniak nie pojawił się na następnej części zebrania klubu.
- Potwierdzam, że wpłynęło do nas zawiadomienie dotyczące GKS Jastrzębie, ale na chwilę obecną jest za wcześnie, by udzielać na ten temat informacji - powiedział Nowinom.pl Jacek Rzeszowski, prokurator rejonowy w Jastrzębiu Zdroju.
Według tygodnika, Woźniak chce zrzucić odpowiedzialność za upadek klubu na swoich poprzedników. - Tymczasem sam aniołkiem nie jest - zaznacza dziennikarz "Nowin" - kiedy przychodził do jastrzębskiego klubu miał już na koncie odsiadkę m.in. za paserstwo (obecnie jest na warunkowym zwolnieniu), a także usłyszał zarzuty o udział w zorganizowanej grupie przestępczej zajmującej się m.in. fałszowaniem dokumentów i przekrętami celnymi, czym naraził państwo na stratę co najmniej pół miliona złotych. Organom ścigania jest więc dobrze znany. Szkoda, że tak późno poznano się na nim w Jastrzębiu... - podsumowuje dziennikarz.