JKH znowu wygrywa! Napięcie do samego końca
Hokeiści JKH GKS Jastrzębie uczynili kolejny, trzeci krok w kierunku historycznego złotego medalu. W ostatnim meczu kibice obu zespołów czekali w napięciu do samego końca. Jastrzębie przegrywali jeszcze w 57. minucie, a mimo to wygrali i tym samym wywożą z Krakowa kolejne zwycięsto. W rywalizacji jastrzębianie wygrywają 3:1 z Comarch Cracovią.
Środowy mecz jastrzębianie rozpoczęli z jedną zmianą w składzie, bowiem Radosława Sawickiego zastąpił Jan Sołtys. Ponadto trener Robert Kalaber dokonał kilku przesunięć między formacjami. Zmiany przyniosły widoczny skutek, czego dowodem były pierwsze minuty spotkania, do których goście podeszli z ogromną ochotą do gry. Niestety, mimo inicjatywy z naszej strony to Cracovia objęła prowadzenie. Już w 4. minucie na listę strzelców wpisał się Dmitrij Kostromitin, którego uderzenie z dystansu zatańczyło nad głową Patrika Nechvatala i nie bez błędu naszego bramkarza znalazło drogę do siatki. Ta sytuacja odwróciła sytuację na tafli. Pozostała część pierwszej tercji upłynęła pod znakiem przewagi gospodarzy, którzy najpierw w 9. minucie pocelowali w poprzeczkę (Jirzi Gula), a następnie dali okazję do rehabilitacji Nechvatalowi, który dwukrotnie w 15. i 19. minucie wygrał sytuacje sam na sam ze Stepanem Csamango.
W drugiej odsłonie stroną dominującą był JKH GKS Jastrzębie, jednak nie potrafił przekuć tej przewagi na wyrównującego gola. Dwie najlepsze okazje w naszym wykonaniu miały miejsce w 29. i 34. minucie, gdy po znakomitych zagraniach zza bramki Jana Sołtysa i Zacka Phillipsa otwartą drogę do pokonania Denisa Pieriewozczikowa zyskali odpowiednio Kamil Wałęga i Maciej Urbanowicz. Niestety, napór gości nie przyniósł oczekiwanego skutku, a rosyjski golkiper wciąż pozostawał niepokonany w finale.
Mimo to również w trzeciej partii podopieczni Roberta Kalabera kontynuowali natarcie. Pieriewozczikowa próbowali pokonać Marek Hovorka i Martin Kasperlik, ale bezskutecznie. Okres inicjatywy naszego zespołu przerwała nieco dyskusyjna kara dla Marisa Jassa. W końcu nadeszła 57. minuta. Zapewne w tym momencie niektórzy kibice JKH GKS stracili nadzieję na zdobycz w Krakowie, a tymczasem na ławkę kar trafił Csamango. Robert Kalaber natychmiast poprosił o czas, a jego podopieczni jeszcze raz ponowili atak, który w końcu przyniósł upragnione wyrównanie. Stało się ono możliwe za sprawą Kamila Wałęgi, którego poprawka strzału z dystansu odbiła się jeszcze po drodze od Dmitrija Kostromitina i wpadła do siatki. W naszych szeregach zapanowała nieopisana radość, która pozwoliła jastrzębianom na dowiezienie remisu do ostatniej syreny.
Remis oznaczał dodatkowe emocje w dogrywce. Jastrzębianie kontynuowali natarcie, jednak żadna z naszych akcji nie przyniosła oczekiwanego skutku. Denis Pieriewozczikow pozostawał niepokonany aż do 77. minuty, w której po szarży Martina Kasperlika faulu dopuścił się Alesz Jeżek. Sędziowie zdecydowali o podyktowaniu rzutu karnego, do którego podjechał najlepszy "technik" spośród jastrzębian, czyli Kanadyjczyk Zackary Phillips. Zack w swoim stylu ze stoickim spokojem ruszył na krakowską bramkę i zdobył ją.
Comarch Cracovia - JKH GKS Jastrzębie 1:2 d. (1:0, 0:0, 0:1, d. 0:1)
1:0 Kostromitin (Oksanen) 03:58
1:1 Wałęga 57:49 5/4
1:2 Phillips 76:04 (karny)
JKH GKS Jastrzębie: Nechvatal - Bryk, Górny, Paś, Rac, Kasperlik - Klimiczek, Kostek, Phillips, Hovorka, Urbanowicz - Jass, Horzelski, Sołtys, Wałęga, Wróbel - Sevcenko, Michałowski, Ł. Nalewajka, Jarosz, R. Nalewajka.
W rywalizacji do czterech zwycięstw: JKH GKS Jastrzębie - Comarch Cracovia 3-1.