Poniedziałek, 30 grudnia 2024

imieniny: Eugeniusza, Rainera, Sewera

RSS

Piłka nożna w sercu i na boisku. Kamil Kucharski o wyzwaniach i sukcesach [WYWIAD]

18.11.2024 10:46 | 0 komentarzy | Z.Harazim

Związek z lokalnym klubem i piłką nożną jest dla niego czymś więcej niż sportem – to historia pasji, zaangażowania i pracy na rzecz drużyny. W rozmowie z Nowinami zawodnik Przyszłości Rogów — Kamil Kucharski dzieli się swoimi doświadczeniami z boiska, refleksjami nad rozwojem osobistym, podejściem do gry oraz wizją przyszłości w futbolu. Opowiada także o sile relacji w drużynie, roli kibiców i tym, co sprawia, że sport pozostaje kluczową częścią jego życia.

Piłka nożna w sercu i na boisku. Kamil Kucharski o wyzwaniach i sukcesach [WYWIAD]
Kamil Kucharski - lider zespołu Przyszłości Rogów
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Zbigniew Harazim: - Czy gra w barwach Przyszłości Rogów różni się od gry Unii Turza Śląska?

Kamil Kucharski: - Można powiedzieć, że w Unii Turza Śląska znalazłem się trochę przypadkowo i niespodziewanie. Nawiasem mówiąc, do gry w tym klubie namówił mnie nasz obecny szkoleniowiec Piotrek Glenc. Wszystko potoczyło się dosyć szybko i dołączyłem do zespołu, którego cel był jasny — awans do 3 ligi. Bardzo dobry trener - Marek Hanzel, bardzo dobra kadra zespołu, dobre warunki w klubie, jak na standardy 4-ligowe — w Turzy wszystko było poukładane, a my mieliśmy wykonać zadanie i to się udało. Korzystając z okazji chciałbym podziękować wszystkim w Unii za ten wspaniały czas i odbiór mojej osoby. W Rogowie mieszkam, z klubem jestem związany od początku gry w piłkę, grają u nas zawodnicy z Rogowa bądź okolic, moi koledzy. Na mecze przychodzi cała rodzina, znajomi. Można powiedzieć, że jestem w domu.

- Dlaczego zdecydował się pan zmienić klub i dołączyć do Przyszłości Rogów?

- W czasie gdy wywalczyliśmy z Unią awans do 3. ligi obowiązki zawodowe nie pozwalały mi na grę w piłkę na tym poziomie. A, jako że dałem słowo, że moim kolejnym krokiem będzie powrót do Przyszłości Rogów, to słowa dotrzymałem.

Jakie są pana główne cele w obecnym sezonie? Indywidualnie i drużynowo.

Zawsze gdy wychodzę na boisko, chcę wygrać mecz. Niezależnie od rywala, poziomu i innych składowych. Jeśli wygrywa się wszystkie mecze - zdobywa się pierwsze miejsce. Takie mam do tego podejście i staram się nim zarazić kolegów z drużyny. Inną kwestią jest to, czy się uda, ale naszym celem jest po prostu wygrywanie kolejnego spotkania.

Jeśli chodzi o cele indywidualne to takich nie mam, oczywiście chce strzelać bramki i asystować jak najczęściej, ale piłka to sport drużynowy a ja już zawodowym piłkarzem nie zostanę, więc ego mam schowane w kieszeni i gram dla zespołu.

Kamil Kucharski - Przyszłość Rogów / Fot: Z.Harazim

Kamil Kucharski - Przyszłość Rogów / Fot: Z.Harazim

W jakich aspektach swojej gry widzi pan największy postęp od czasu rozpoczęcia kariery? Jakie czynniki uważa pan za kluczowe w swoim rozwoju?

Kariera to zbyt duże słowo, ale największy postęp mam w głowie. Nie w grze głową, tylko w podejściu do piłki nożnej. Niestety kiedyś tego zabrakło i może dlatego mojej przygody w piłce nie można nazwać karierą.

Myślę, że psychologia w sporcie to bardzo ważna sprawa, kiedyś nie przywiązywano do tego tematu odpowiedniej wagi. Teraz na szczęście się to zmienia.

Kluczowym czynnikiem jeśli chodzi o samorozwój jest świadomość. Pewnie nie wszystkie, ale znam swoje zalety i wady, staram się z lepszym lub gorszym skutkiem nad tym pracować.

Czy może pan opowiedzieć, jak wygląda pana typowy tydzień treningowy?

Ciężko odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie, bo nie ma u mnie czegoś takiego jak typowy tydzień treningowy. W Przyszłości Rogów trenujemy zazwyczaj 3 razy w tygodniu, zależnie od mikrocyklu. Czasem jestem na wszystkich treningach, czasem rzadziej. Jak mam wystarczająco dużo energii to poćwiczę też indywidualnie na siłowni. Jeśli czuje, że w danym tygodniu potrzebuję odpocząć, to więcej czasu poświęcę na regenerację.

Czy jest jakiś piłkarz, którego styl gry lub podejście do sportu szczególnie pana inspirują?

Nie mogę wyróżnić jednego piłkarza. Lubię i takich, co potrafią zrobić wszystko z piłką, i charyzmatycznych wojowników. Piłka nożna potrzebuje jednych i drugich. Bardzo szanuję tych piłkarzy i sportowców, którzy musieli poświęcić dużo więcej pracy niż inni, żeby znaleźć się w odpowiednim miejscu.

Co może pan poradzić młodszym zawodnikom?

Nie wiem, czy jestem osobą, która powinna udzielać rad innym, aczkolwiek jeśli miałbym coś doradzić, to żeby po prostu nigdy nie rezygnowali ze swojej pasji i doskonalenia się w tym co lubią robić oraz żeby mieli poczucie własnej wartości i zawsze byli sobą.

Jak ocenia pan swoje relacje z zespołem Przyszłości Rogów? Jakie znaczenie dla pana mają wzajemne relacje i atmosfera w drużynie?

Moje relacje z zespołem są bardzo dobre. Wszyscy się dobrze znamy i lubimy ze sobą spędzać czas. Mamy dobrą atmosferę w drużynie, wszyscy gramy dla Przyszłości Rogów na takich samych warunkach, i dlatego że chcemy tu grać. To jest kapitał, który sami zbudowaliśmy i nikt nam tego nie zabierze.

Atmosferę zawsze budują ludzie. Jest ona kluczowa w tworzeniu dobrego zespołu, wynik ją tylko wzmacnia. Nienawidzę tkwić w czymś, gdzie tych dobrych relacji nie ma, czy jak chodzi o prace, czy amatorskie granie w piłkę.

Który mecz w barwach Przyszłości Rogów uważa pan za kluczowy dla pana i drużyny? Czy jest jakiś moment, który szczególnie zapisał się w pana pamięci?

Nie ma chyba takiego jednego konkretnego meczu. Bardzo duże znaczenie miał przegrany pojedynek derbowy z Naprzodem Czyżowice, gdzie trochę z nas zeszło ciśnienie, że od bodajże 38 kolejek ligowych jesteśmy niepokonani i musimy za wszelką cenę kontynuować passę. Kolejnym ważnym meczem było spotkanie z wiceliderem — Stanowicami. Mecz mógł się potoczyć różnie, ale ostatecznie wygraliśmy 0-3 i daliśmy sygnał, że nasze miejsce w tabeli nie musi być przypadkowe. Jeśli chodzi o szczególny moment, to przychodzi mi do głowy sytuacja w przerwie meczu z rezerwami... Unii Turza Śląska, gdzie przegrywając 3-1 obiecałem chłopakom, że jak damy z siebie wszystko to wygramy ten mecz, ale jak ktoś odpuści to mu nie daruję... Ostatecznie pokazaliśmy charakter i wygraliśmy 4-5.

Jakie znaczenie mają w tym wszystkim kibice?

Wynik zespołu zawsze determinuje liczba osób na trybunach. Jeśli zespół zawodzi, ludzie nie przychodzą, jeśli wygrywa — jest ich dużo więcej. My mamy jednak szerokie grono kibiców, którzy są zawsze na meczu i to dla nich gramy. Są także nasze rodziny, które nas wspierają i tworzą rodzinną atmosferę wokół klubu. Mam nadzieję, że będą nas wspierać także w trudniejszych momentach.

Czy jest ktoś, kto miał szczególny wpływ na pana rozwój? Kto był, być może nadal jest, największym wsparciem w tej piłkarskiej drodze?

Jeśli chodzi o sam rozwój piłkarski to musielibyśmy się cofnąć do samego początku i wyróżnić trenera Antoniego Jelenia, który zaszczepił we mnie miłość do tego sportu, a później wyciągnął z dołka jak miałem 16 czy 17 lat i chciałem skończyć grać w piłkę.

Na samym początku na pewno duże wsparcie dali mi także rodzice. W szczególności tata, który był ze mną na treningach oraz meczach. Do dziś rodzice zasiadają na trybunach na każdym moim meczu, to bardzo miłe uczucie. Od dosyć dawna w tej drodze towarzyszy mi również moja żona. Jakiś czas temu powiedziała mi, że piłka nożna to duża część naszego życia. I tak właśnie to wygląda - radzi sobie sama, gdy jestem na treningach, przychodzi z córkami na moje mecze, a po meczach musi znosić moje humory, albo nieobecność gdy wygramy... (śmiech). Bez jej wsparcia nie grałbym już w piłkę, bardzo dużo jej zawdzięczam.

Jakie ma pan plany na przyszłość po zakończeniu kariery zawodnika? Czy bierze pan pod uwagę możliwość dalszego zaangażowania w piłkę nożną? (jeśli tak, to w jakiej roli?)

Jakiś czas temu zdałem sobie sprawę z tego, że nie wyobrażam sobie życia bez piłki nożnej, dlatego na pewno w jakikolwiek sposób zostanę z nią związany. Już teraz aplikowałem na kurs trenera, w klubie pomagam przy pracy z młodzieżą oraz asystuję naszemu trenerowi, także chyba w takiej roli bym się kiedyś widział. Jednak jeśli zdrowie pozwoli, to chciałbym jeszcze trochę pograć, bo sprawia mi to dużo radości.