Po okazałym zwycięstwie w poprzedniej kolejce nad Startem Bogdanowice Przyszłość wreszcie pokazała się z dobrej strony na wyjeździe. W Częstochowie pokonała tamtejszą Victorię 2:0.
Pierwsza połowa to lekka przewaga gości, którzy po akcjach braci Żbikowskich mieli co najmniej dwie dobre sytuacje by strzelić gola. Najpierw Robert nie dał rady pokonać bramkarza gospodarzy w sytuacji jeden na jeden a pod koniec pierwszej połowy golkiper zatrzymał piłkę po główce Radosława.
Po zmianie stron energiczniej zaatakowali gospodarze, na szczęście dla Przyszłości bez efektu. W odpowiedzi do bramki trafił młodszy z braci Żbikowskich, ale sędziowie dopatrzyli się spalonego i gola nie uznali. Co się odwlecze... W 60. minucie nie było już odwołania. Na strzał sprzed pola karnego zdecydował się Wojciech Sałek. Uderzona z woleja piłka wylądowała w okienku bramki Victorii i Przyszłość objęła prowadzenie, które już 3 minuty później podwyższyła. Piłka po krótko rozegranym rzucie rożnym trafiła w polu karnym do nieobstawionego Roberta Żbikowskiego, który nie miał problemów ze skierowaniem jej do siatki. Piłkarze Przyszłości poczuli się pewniej i podobnie jak przed tygodniem zaczęli seryjnie stwarzać zagrożenie pod bramką rywala. Tym razem jednak żadnej z kilku okazji nie udało zamienić się na gola.
Tomasz Sosna, trener Przyszłości: Na pewno nie jest to przypadkowe zwycięstwo bo praktycznie od początku do końca kontrolowaliśmy ten mecz. Jedynie w pierwszym kwadransie drugiej połowy rywal nas przycisnął, ale też nie stworzył w tym czasie jakiejś klarownej okazji. Chłopakom za ten mecz należą się słowa uznania. Jedyne do czego można by się było przyczepić to skuteczność. Bo był to najniższy wymiar kary dla rywala. Bramki strzeliliśmy w sytuacjach, w których nie musiały one paść, z kolei nie wykorzystaliśmy naprawdę stuprocentowych okazji.
Przyszłość: Łobaczewski, Kachel, Woniakowski, Kolisz, Marcinkowski, Radosław Żbikowski (68. Pucka), Ciuberek, Sałek (77. Markiewicz), Szkatuła, Hanzel (61. Wieczorek), Robert Żbikowski (83. Benauer).
Victoria Częstochowa – Przyszłość Rogów 0:2 (0:0)
Bramki: Wojciech Sałek (60.), Robert Żbikowski (63.)
(art)
Komentarze
6 komentarzy
Wielkich zmian w drużynie nie ma co robić. Niech drużyna dalej się zgrywa. Dobrze, że będą rezerwy, to zawodnicy nie grający w pierwszym składzie będą mogli sobie pograć. Na wiosnę potrzebny będzie trzeci bramkarz, żeby nie było sytuacji, że trener bramkarzy musi grać.
Byłem na meczu i bardzo dobrze prawie wszyscy grali. Było dużo chęci do gry, a to jest bardzo dużo. Teraz Syrynia, potem odpoczynek i czekamy na wiosnę. Mam nadzieję, że Dawi H. się weźmie do roboty, albo niech zmieni piłkę na coś innego.
Dobrze by było jeszcze w sobotę w Syryni wygrać pucharowy
tylko kogo obchodzi rogów jak tam psy ch... piją.
Jak grał Dawid Hanzel, z tego co słyszałem to znowu nic
Wielkie BRAAAAAAAAAWA dla zawodników, trenerów, prezesów, działaczy i sponsorów. Teraz jeszcze Syrynia i zasłużony odpoczynek dla zawodników, a dla trenera i działaczy nie ma przerwy zimowej, bo trzeba już myśleć o wiośnie. Trzeba przeanalizować grę wszystkich zawodników. Powodzenia