Wtorek, 1 października 2024

imieniny: Danuty, Remigiusza, Romana

RSS

Chłopak z "papierami na płotki"

30.07.2012 20:35 | 3 komentarze | MAD

Od pierwszych treningów Artura Nogi w SMS „Victoria” minęło dziesięć lat. Przez ten czas przeszedł wszystkie szczeble lekkoatletycznej kariery. Za kilka dni rozpocznie walkę o mistrzostwo olimpijskie w Londynie.

Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

 

Raciborska Szkoła Mistrzostwa Sportowego. Piątek, godzina 9:00. Jestem umówiony z Karolem Szynolem – osobą, która „odkryła” Artura Nogę. Spoglądam na zegarek, po chwili przenoszę wzrok na bieżnię, która codziennie o poranku jest zajęta przez lekkoatletów Victorii. - To tutaj Noga odbył pierwsze profesjonalne treningi. Pamiętam całą grupę zawodników, w której ćwiczył. To byli fantastyczni ludzie, jednak Artur od samego początku wyrastał na lidera – słyszę za moimi plecami. Odwracam się – to trener Szynol, gotowy na serię pytań dotyczących swojego najwybitniejszego wychowanka.

Dobre geny

Artur Noga sport miał we „krwi”. Ojciec, Krystian zawodowo zajmował się boksem, natomiast jedna z sióstr wyczynowo trenowała pływanie. Sportowe zamiłowania rodziców skłoniły ich do zapisania małego Artura do Szkoły Podstawowej  nr 15 w Raciborzu. Tam młody Noga zainteresował się „skokiem wzwyż przy muzyce”.  - To właśnie na jednych z halowych zawodów w tej dyscyplinie, spotkałem Nogę po raz pierwszy. Od razu dostrzegłem w nim ogromny potencjał i nakłoniłem go do rozpoczęcia nauki w naszej placówce – wspomina po latach Karol Szynol. 1 września 2002 roku przyszły olimpijczyk był już uczniem gimnazjum mieszczącego się w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Raciborzu. Pod okiem nowego trenera czternastolatek zdecydował się porzucić karierę skoczka wzwyż i znaleźć odpowiednią dla siebie dyscyplinę. Już wtedy sportem, w którym czuł się najlepiej stał się bieg przez płotki. - Próbowaliśmy go w różnych konkurencjach. Skakał w dal, wzwyż, biegał na długie i krótkie dystanse. Po każdej takiej przygodzie mówił, że to nie dla niego. Wtedy sprawdziliśmy jak pokaże się w roli płotkarza. Poradził sobie znakomicie, a ja od razu powiedziałem, że Artur to człowiek, który ma „papiery na płotki”. Posiadał świetne warunki fizyczne i ogromny talent – mówi Szynol.  Noga trenował w bardzo silnej grupie, co nie zmieniało faktu, że od początku stał się czołowym zawodnikiem klubu. - To był zespół bardzo dobrych lekkoatletów. Mogłem z nimi trenować wiele ciekawych rzeczy. Dochodziło nawet do tego, że na potrzeby ich zajęć tworzyłem nowe ćwiczenia. Artur bardzo szybko wyrósł na przywódcę.  Gdy zrozumiałem jaki ma talent, zacząłem przemycać do treningu ogólnorozwojowego elementy typowo płotkarskie. Od samego początku biegał świetnie technicznie. Najlepszy był u niego sposób przechodzenia płotka. On nie przeskakiwał płotków co trzy kroki, tylko biegł przed siebie, a przeszkodę zostawiał za sobą. To było niesamowite. – wspomina szkoleniowiec. Przyszły olimpijczyk już w czasie swoich pierwszych Mistrzostw Polski Młodzików czasem 14,62 sek ustanowił rekord kraju. W 2005 roku wyjechał na turniej do Marakeshu. Tam również wybiegał rekord. W tym czasie zainteresowanie Arturem wzrosło. W końcu zgłosił się po niego trener kadry narodowej Andrzej Radiuk. Noga coraz śmielej myślał o przeniesieniu się do Warszawy. Będąc jeszcze zawodnikiem Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Raciborzu wziął udział w  Mistrzostwach Świata Juniorów w Pekinie, gdzie „znokautował” rywali i zdobył złoty medal. Kolejny sukces to zdobyty w Hengello w 2007 roku tytuł mistrza Europy juniorów. Na zakończenie pobytu w raciborskiej placówce, Artur ustanowił rekordy życiowe w biegu na 100 i 200m (10.68 i 21,33 sek ). - Cieszę się, że doprowadziłem Nogę nie tylko do wielkich wyników w „płotkach”, ale również w biegach krótkodystansowych . Pamiętam te rekordy bardzo dobrze. Ustanowił je w 2007. Później skończył liceum i nasze drogi się rozeszły.  – mówi ze smutkiem Karol Szynol. Po maturze Artur marząc o wielkiej karierze przeniósł się do stolicy, gdzie rozpoczął studia w Wyższej Szkole Turystyki i Rekreacji. -  Patrząc z perspektywy czasu na gimnazjalne i licealne podboje doceniam to czego mogłem nauczyć się w Raciborzu, mile też wspominam chwile spędzone ze znajomymi z klasy. Składam w stronę trenera Karola Szynola głęboki ukłon w podzięce za wszechstronne przygotowanie sportowe ,rozmaite treningi ,fachową poradę  i cierpliwość – podkreśla Artur Noga.

Szczęśliwy Pekin

Rok 2008 wychowanek Victorii rozpoczął w barwach Warszawianki. Mimo wielu obowiązków w klubie, świetnie radził sobie z nauką. Przed wakacjami zdobył minimum kwalifikacyjne do Igrzysk Olimpijskich. W lipcu wybrał się w podróż do Pekinu. Miasto to po raz kolejny okazało się szczęśliwe. Noga ukończył bieg finałowy z czasem 13,29 sek i zajął wysokie, piąte miejsce. - To właśnie ta olimpiada i ten rezultat utkwiły mi najbardziej w pamięci. To mój największy sukces w życiu – uśmiecha się  Artur.    

W drodze na szczyt

3 lipca raciborzanin wystartuje w Igrzyskach Olimpijskich w Londynie. - Ostatni etap przed IO wygląda dosyć intensywnie i wszystkie drobiazgi związane z treningiem , odnową biologiczną, i regeneracja stoją na wysokim poziomie. Staram się jak najwięcej wypoczywać pomiędzy treningami. Czuję się gotowy do walki , porządnie przepracowałem cały sezon. Jakie są moje szanse? To wszystko okaże się podczas zawodów. Na tak wielkiej imprezie bez wątpienia procentuje doświadczenie z wcześniejszych startów. Przez to słowo rozumiem radzenie sobie ze stresem podczas ważnych występów , obycie z obcym językiem oraz innym zachowaniem zawodników. Trzeba odpowiednio organizować sobie czas przed startem czy rozgrzewką ,w odpowiednim czasie także zawodnik musi się zgłosić do callroomu . Poziom w dzisiejszym sporcie jest bardzo wyrównany i bywa tak ,że w ostatecznej rozgrywce o medale często decyduje psychika. Dlatego ważne jest nie tylko dobre przygotowanie fizyczne ,ale także trening psychologiczny ,który pozwala uzyskać optymalną sprawność psychofizyczną w trakcie zawodów – tłumaczy Noga. -Poziom w bieganiu przez płotki bardzo się podniósł. Już teraz widzimy pięciu czy sześciu zawodników którzy osiągają wyniki poniżej 13 sekund.  Artur będzie mięć problem awansować nawet do finału. Gdyby jednak awansował, wówczas w decydującym starciu wszystko się może zdarzyć. Ja bardzo wierze w Artura i kibicuję mu z całego serca – mówi Szynol i dodaje: Zastanawiam się jednak czy jego miara talentu jest tak wielka że mógłby pobiec poniżej 13 sekund. Na to pytanie nie jestem w stanie odpowiedzieć. Artur przy swojej masie ma problemy z początkiem biegu, bardzo szybko się rozpędza więc ta końcówka jest już świetna. Myślę, że przy odrobinie szczęścia Artur w przyszłości ma szanse na wywalczenie złota olimpijskiego.

MAD