Niedziela, 22 grudnia 2024

imieniny: Honoraty, Zenona, Franciszki

RSS

Zapach palonej gumy, adrenalina i niesamowite emocje w Wodzisławiu [foto]

05.08.2012 20:39 | 14 komentarzy | art

 

W sobotę i niedzielę w Wodzisławiu odbyła się III runda tegorocznego Drift Open, czyli zawodów w coraz popularniejszym i niezwykle widowiskowym driftingu.

 

Zapach palonej gumy, adrenalina i niesamowite emocje w Wodzisławiu [foto]
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

 

Do Wodzisławia przyjechało 73 kierowców z całego kraju. Park samochodowy został umiejscowiony na placu przy dawnej KWK 1 Maja. Tam można było szczegółowo przyjrzeć się monstrom przystosowanym do driftingu. Królowały BMW, było też kilka „japończyków”. Z seryjnymi modelami te auta oczywiście miały niewiele wspólnego. Maksymalnie odchudzone, wyposażone w specjalne zawieszenie, klatki bezpieczeństwa, oraz uzbrojone w potężne silniki o mocy od 300 do nawet 700 KM. Siłą rzeczy niejednemu widzowi adrenalina szybowała w górę. Do tego zapach palonej gumy... Nic więc dziwnego, że trasa zawodów przeżywała prawdziwe oblężenie. A ta była niezwykła. Rozgrywane od trzech lat zawody Drift Open po raz pierwszy rozegrane zostały na torze ulicznym, przebiegającym drogą publiczną. Trasa została wytyczona ulicą Czarneckiego, między skrzyżowaniami z ulicą Batalionów Chłopskich a Odrodzenia. Naturalnie na czas zawodów została ona zamknięta. Odcinek, w którym kierowcy musieli zmierzyć się z trzema łukami gwarantował spore emocje. Nie tylko widzom i zawodnikom, ale również właścicielom przylegających do trasy posesji. - Trasa okazała się bardzo wymagająca pod względem technicznym. Nawet zawodowcy mieli z nią problemy – przyznawali organizatorzy. Dlatego w pierwszym, eliminacyjnym dniu zawodów doszło do kilku kraks. Najpoważniejsza sobotnia zakończyła się na płocie jednej z posesji. Policja od razu przerwała kwalifikacje. Pod znakiem zapytania stanął drugi dzień zawodów. Ostatecznie jednak je dokończono, tyle że w skróconej formie. Zamiast 32 zawodników o wygraną walczyło 16 najlepszych uczestników kwalifikacji, co spotkało się z wyrazami dezaprobaty częśći zawodników. Niektórzy zrezygnowali z udziału w zawodach i pojechali potrenować na plac w bazie na Kolonii Fryderyk, dzierżawiony przez firmę Alpine. Ostatecznie wygrał Grzegorz Hypki, przed Adrianem Pękalą i Marcinem Mospinkiem. Szczegółowe wyniki wkrótce dostępne będą na stronie www.drift-open.pl. W organizację zawodów włączyła się Izba Gospodarcza w Wodzisławiu, oraz Urząd Miasta w Wodzisławiu. Zawody zabezpieczała wodzisławska policja, wraz ze strażą miejską i strażakami.

 

Co to takiego drifting?

Generalnie w driftingu chodzi o to by wyznaczoną trasę przejechać w kontrolowanym poślizgu. Podczas eliminacji, gdzie każdy zawodnik pokonuje trasę trzykrotnie sędziowie przyznają punkty za prędkość przejazdu, kąt wychylenia auta, linię przejazdu, widowiskowość. Maksymalnie można dostać 100 punktów, co zdarza się jednak niezwykle rzadko. Sposób punktacji jest subiektywny, podobnie jak np. w łyżwiarstwie figurowym. Dlatego zawody w Wodzisławiu oceniali sędziowie z zagranicy Faruk Kugay oraz James Hudson. W niedzielnej rundzie finałowej kierowcy rywalizowali parami, na zasadzie uciekający/goniący. W każdej parze rozgrywane były dwa przejazdy punktowane. Jako pierwszy na czoło wychodził kierowca, który uzyskał wyższy wynik w kwalifikacjach. Zadaniem drugiego zawodnika było gonienie, czyli naśladowanie w jak najdokładniejszy sposób jazdy pierwszego kierowcy przy jak najmniejszym dystansie. W każdym przejeździe sędziowie rozdzielali między zawodników pulę 10 punktów. Zwycięzcy awansowali zgodnie z systemem pucharowym, aż do finału. W przypadku remisu przeprowadzana była dogrywka.

 

(art)