Przez bieganie zwiedzają świat
Z Maciejem Ciepłakiem, jednym z najlepszych rybnickich maratończyków rozmawiamy o pasji jaką jest bieganie.
- Widzę bogatą kolekcję medali i pucharów, to wszystko pana trofea?
- Część jest moja, część małżonki. Synowie swoje trofea przechowują u siebie. Te puchary i medale pochodzą z różnego rodzaju maratonów i biegów z całego świata. Dzięki bieganiu można trochę pozwiedzać. Osobiście biegałem już w różnych zakątkach świata, m.in. w USA, RPA, na Nowej Zelandii, na Tajwanie, w Japonii, nie wspominając o krajach Europy. W ciągu roku startuję przeważnie w ok. 30 zawodach. Czasem jest tak, że odwiedzam różne małe wioski w Polsce, o których nie miałbym nawet pojęcia, gdyby nie właśnie start w zawodach.
- Z którego medalu jest pan najbardziej dumny?
- Moje największe osiągnięcia to supermaratony, biegi na 100 km. Startowałem w reprezentacji kraju. Udało mi się zdobyć złoty medal mistrzostw Polski w Kaliszu. W 2004 roku udało mi się pobić rekord Polski w biegu dwunastogodzinnym w Rudzie Śląskiej. Od tego czasu nikt mnie jeszcze nie pobił. W ciągu 12 godzin przebiegłem 144 kilometry.
- Kiedy rozpoczęła się pana przygoda z bieganiem?
- Wszystko zaczęło się w szkole, w technikum budowlanym. Nauczyciel wychowania fizycznego pan Gurgul był lekkoatletą, dziesięcioboistą. On dwa lata przed moim pojawieniem się w szkole rozpoczął pracę nauczyciela. Pracował też w klubie ROW Rybnik. Tworzył grupę zawodników nie tylko do biegania, ale do dziesięcioboju. Robił nabór w szkole, zgłosiłem się. Po kilku zawodach w 1978 roku zacząłem bawić się w lekkoatletykę. Małżonkę też poznałem na stadionie, bo w szkole również uprawiała lekkoatletykę. Później przestała, a jakieś 12 lat temu zaczęła ponownie się ruszać, aby zadbać o siebie. Swoją pasją zainteresowałem dwóch synów. Starszy bardziej rekreacyjnie uprawia bieganie, a młodszy należy do Towarzystwa Lekkoatletycznego ROW Rybnik. Od przedszkola brał udział w różnych biegach ulicznych, bo przy okazji różnego rodzaju imprez organizowane są też biegi dla dzieci w różnym wieku. Syn w mistrzostwach Polski zajął 5. miejsce, a w mistrzostwach Śląska co roku zdobywa medale.
- Jest pan organizatorem rybnickiego Biegu Barbórkowego. Skąd taki pomysł?
- Zaczęło się to siedem lat temu. Jest grupa biegaczy, którzy wychodzą biegać razem ze mną. Pojawił się więc pomysł zorganizowania biegu ulicznego w Rybniku. Kolega zaproponował zasponsorowanie medali. Z tym pomysłem udałem się do ośrodka Bushido. Spodobało się i w ten sposób uzyskaliśmy miejsce startu i mety, gdzie zawodnicy mogą się zebrać, zgłosić, przebrać i wykąpać po biegu. Termin ostatecznie ustaliliśmy na pierwszą niedzielę grudnia i stąd nazwa. W pierwszym biegu wystartowało ok. 150 uczestników. To był już sukces. Impreza się rozwija. Serdecznie zapraszam na bieg w tym roku.
- Kiedy ktoś po kilkunastu lub kilkudziesięciu latach chce zadbać o siebie i znowu zacząć się ruszać, jak powinien do tego podejść?
- Bieganie to chyba najprostsza i najtańszy sport. Nie trzeba za to płacić, tak jak za siłownię czy basen. Dobrą rzeczą jest też rower, który jednak trzeba najpierw kupić. Aby zacząć biegać, wystarczy założyć dres, podjechać na stadion czy do lasu, aby robić to w przyjemnej okolicy. Zacząć od 10-15 minut biegania. Im bardziej regularnie i częściej będziemy to robić, tym bardziej będzie się nam podobać. Po trzech tygodniach, czy po miesiącu będzie nam to już sprawiało przyjemność i mniej będziemy się męczyć. Oprócz biegania powinniśmy się też porozciągać. Od kilku lat na stadionie działa Akademia Biegania. We wtorki i czwartki osoby zainteresowane spotykają się na stadionie i pod okiem trenera uprawiają bieganie. To może być dobra mobilizacja dla rybniczan w różnym wieku.
Komentarze
3 komentarze
fajnie oby tak dalej , powodzenia
Zapomniał dodać ten specjalista że aby biegać to pierwsza rzeczą którą należy zrobić to kupić sobie odpowiednie buty ,a to już jest tam jakiś tam wydatek -dobry but ma swoją cenę ,zapytajcie w jakich butach biegają jego dzieci . Zawodnicy długodystansowi i ci co biegają rekreacyjnie ale z głową mają takie powiedzonko -lepiej zainwestować w dobre buty niż zanieś pieniądze do ortopedy czy rehabilitanta .
szacun dla tekich rodzin