W Głubczycach będą grać piłkę ofensywną
Trzecioligowa Polonia Głubczyce w przerwie zimowej prowadzona jest już przez piątego szkoleniowca!
Piłkarze 15 stycznia zaczynając treningi nie spodziewali się takiej rotacji. Po rundzie jesiennej zarząd postanowił pozostawić na stanowisku trenera Tomasza Makarskiego. Ówczesny opiekun długo nie cieszył się z pracy, tracąc ją zaledwie po trzech dniach od rozpoczęcia przygotowań. – Wraz z zarządem podjęliśmy decyzję o zmianie. Mamy inną wizję przyszłości drużyny, której Tomek nie mógł nam zapewnić. Chcemy grać ofensywnie, do przodu. W rundzie jesiennej część zawodników przechodziła obok spotkań, co wywołało falę krytyki. Taka sytuacja nie może mieć miejsca! Trener Makarski pozostanie dalej w klubie, zajmując się piłką młodzieżową. – tłumaczy Marek Curyło, prezes Polonistów.
Na ławce miał zasiąść Waldemar Sierakowski. Szybko wpisał się w karty historii, pobijając klubowy rekord – najkrótsza kadencja szkoleniowa w Polonii Głubczyce. Zrezygnował już w pierwszym dniu pobytu w klubie. Z przyczyn osobistych spakował się i wyjechał, nie odbywając, nawet treningu z drużyną. Zarówno piłkarze, jak i zarząd byli w szoku. Do czasu ponownego wyboru pierwszego trenera polonistów przejął duet Mirosław Monasterski - Dariusz Macedoński.
29 stycznia w Głubczycach pojawił się Dariusz Wolny. W przeszłości zawodnik Odry Opole i GKS - u Katowice, z którym występował w pamiętnych spotkaniach Pucharu UEFA przeciwko Girondins Bordeaux. Na swoim koncie posiada również Puchar Polski i Superpuchar Polski zdobyty z katowiczanami. Tego samego dnia został oficjalnie szkoleniowcem Polonii, a kilka godzin później poprowadził pierwszy trening z zespołem.
Drużyna z Głubczyc trenuje na własnych obiektach. Zawodnicy przeszli szereg badań wydolnościowych, które nowy szkoleniowiec poprowadził osobiście. – Musiałem zobaczyć jak prezentują się chłopcy, w jakiej dyspozycji jest organizm i na jakie obciążenia możemy sobie pozwolić. To bardzo istotne, chcąc uniknąć wszelkich urazów przed rundą wiosenną – opowiada nowy szkoleniowiec polonistów, Dariusz Wolny.
W Głubczycach liczą na wzmocnienia. Do trzecioligowca powrócił Paweł Ślepecki ze Śląska Łubiany i z GKS – u Tychy Mateusz Wawoczny, natomiast defensywę zasilił lewy obrońca rezerw Górnika Zabrze Tomasz Kowalczyk. Zespół stracił w rundzie jesiennej najwięcej bramek w grupie południowej - trzydzieści w szesnastu spotkaniach. Trener Wolny ma nadzieję, że to nie koniec transferów w Polonii. – Bardzo liczę, że dojdzie do nas obrońca i ofensywny pomocnik, taka typowa „10”. Walka o utrzymanie będzie trudna, więc musimy mieć szeroką kadrę. Nie możemy poprzestać na przyjściu tej trójki zawodników. – przedstawia swoje plany, po zakończonym treningu.
Gra w rozegranych dotąd meczach kontrolnych napawa optymizmem. Zwycięstwa z Rafako Racibórz 3:2 i Piomarem Tarnów Opolski 4:0, pozwoliły uwierzyć w swe zdolności. Ze Spójnią Landek nie dane było delektować się zwycięstwem. Na własne życzenie poloniści przegrali 1:2, nie wykorzystując dogodnych sytuacji podbramkowych.
Nowy szkoleniowiec dopiero poznaje piłkarzy, osoby zarządzające klubem i jego struktury funkcjonowania. Pochodzący z Opola trener zamieszkał w Głubczycach na czas pracy w zespole. Pracując w przeszłości jako piłkarz i szkoleniowiec w śląskich drużynach porównuje mentalność zawodników w stosunku do opolskich piłkarzy. – Muszę odrobić w ekspresowym tempie zadanie domowe. Styczeń jest miesiącem straconym. Przez ten czas mogliśmy zrobić wiele dobrego. Podjąłem taką decyzję o zamieszkaniu, bo chcę na bieżąco być z zawodnikami, nie tylko w czasie treningów i meczów. Muszę ich poznać bliżej. W śląskich ligach nie występuje pojęcie „kolega”. Gdy staną przeciwko sobie na boisku jeden z nich chce okazać się lepszy, by ten drugi długo to zapamiętał. Na Opolszczyźnie czasem brakuje charakteru piłkarzom i zaangażowania w grę, jak jest na Śląsku. Będę starał się wypracować tą umiejętność w moim zespole. Jeśli ktoś nie będzie grał na 120% możliwości, szybko nie zobaczy pierwszej jedenastki. Nie lubię przegrywać. Prezes Curyło nie powiedział nic, że chce utrzymać zespół w lidze. Nie musiał. To moje zadanie. – kończy wypowiedź charyzmatyczny trener, wprowadzający w zespół twarde reguły od początku pracy.
Mateusz Macyszyn